Wygląda na to, że Niemcy mają sporo szczęścia w wirusowym nieszczęściu, które spadło na świat. Przy kilkudziesięciu tysiącach przypadków zachorowań na Covid-19 liczba zgonów nie idzie (jeszcze?) u nich w tysiące. Śmiertelność jest wyraźnie niższa niż np. we Włoszech, co sprawia, że część wirusologów zastanawia się, czy Niemcy są genetycznie bardziej odporni na tę chorobę. Inni wskazują jednak, że w Niemczech po prostu jest stosowana inna metodologia klasyfikacji przyczyn zgonów. Gospodarka naszego największego partnera handlowego jest jednak pod silną presją, a wszystko wskazuje na to, że przynajmniej pierwsza połowa roku upłynie pod znakiem ostrej recesji. Reakcja niemieckich władz sprawia przy tym wrażenie podobnie chaotycznej jak ich zachowanie w trakcie kryzysu imigracyjnego czy kryzysu w strefie euro. Widać to również na arenie europejskiej. Choć niemieckie władze wiele mówią o unijnej solidarności, to twardo odrzucają pomysły Włoch o wykorzystaniu Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM) do łagodzenia skutków wstrząsu gospodarczego towarzyszącego pandemii. O wspólnych obligacjach dla strefy euro też można zapomnieć. Kraj, który ma ambicje do przewodzenia Europie, po raz kolejny pokazuje, że nie ma pomysłu, co zrobić ze swoją pozycją lidera. Przywództwa wyraźnie brakuje również w krajowej walce z koronawirusem. Kanclerz Merkel od jakiegoś czasu szykowała się przecież do przejścia na polityczną emeryturę, a minister zdrowia Jens Spahn był za bardzo zaabsorbowany walką o przywództwo w swojej partii CSU, by odpowiednio szybko odpowiedzieć na kryzys koronawirusowy.
Zgubne skutki federalizmu
– Problem koronawirusa w Niemczech był dość długo umniejszany. Wielu ekspertów porównywało chorobę Covid-19 do zwykłej grypy, która w 2018 r. zabiła 25,1 tys. ludzi w tym kraju. W południowo-zachodnich Niemczech tłusty czwartek to początek końca karnawału, czas, kiedy w wielu miastach organizowane są huczne, masowe imprezy. Dyskoteki, knajpy oraz bary pękają w szwach. Niemiecki rząd tych masowych imprez jednak nie odwołał, nie było żadnej znaczącej reakcji ze strony niemieckiego Ministerstwa Zdrowia, wszyscy bawili się w najlepsze. Dobrym przykładem jest powiat Heinsberg, przy granicy z Niderlandami, gdzie na 100 tys. mieszkańców doszło do 484 zachorowań koronawirusem. Łączna liczba chorych to 1229 na 254 322 mieszkańców powiatu. Mieszkańcy Heinsberg właśnie podczas zabaw karnawałowych zainfekowali się – mówi „Parkietowi" Jakub Butyrowski, dziennikarz z Essen pracujący dla polonijnej telewizji PepeTV.
Walki z epidemią na pewno nie ułatwia to, że Niemcy są krajem mocno zdecentralizowanym. W ich prawie nie ma nawet możliwości wprowadzenia ogólnokrajowego stanu epidemii czy stanu nadzwyczajnego. O ewentualnych restrykcjach mających przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się epidemii decydują władze każdego z 16 krajów związkowych, na podstawie lokalnego ustawodawstwa. W Bawarii jest więc wprowadzona podobnie ostra kwarantanna jak w Polsce, ale w innych landach restrykcje są dużo bardziej liberalne.