Jeszcze kilka lat temu scenariusz, w którym globalny przemysł zmaga się z niedoborem mikroprocesorów, wydawał się absurdem. Ostatnie kilkanaście miesięcy wyraźnie jednak pokazało, że nawet najbardziej absurdalny wariant może się ziścić. Łańcuchy dostaw zaawansowanych technologicznie półproduktów okazały się niezwykle kruche. Niedobór chipów odczuwa obecnie przede wszystkim przemysł motoryzacyjny. Uderzył on m.in. w produkcję Volkswagena, Toyoty, Renault, Forda, GM i Hondy. Nissan był zmuszony przerwać pracę w swoich fabrykach w USA i w Meksyku, a Stellatnis (Groupe PSA, Fiat - Chrysler) zaczął produkować ciężarówki pozbawione chipów – liczy, że później zdoła szybko je zainstalować. Ford szacuje, że braki na rynku mikroprocesorów zmniejszą w tym roku jego zysk o 2,5 mld USD, a GM spodziewa się ścięcia 2 mld USD z zysku. Frank Biller, analityk niemieckiego banku LBBW, prognozuje, że produkcja samochodów spadnie w tym roku na świecie o 2,2 mln sztuk. Problemy odczuwają też producenci gadżetów elektronicznych. Koncern Sony ogłosił w lutym, że nie zrealizuje w tym roku celu sprzedaży konsol PS5, gdyż nie jest w stanie wyprodukować ich zaplanowanej ilości. Problemy sygnalizuje też koncern Samsung. Premiera nowej wersji jego smartfona Galaxy Note, dostosowanej do technologii 5G, może zostać przesunięta na 2022 r. – To niewiarygodne, że Samsung, który sprzedaje innym półprzewodniki warte 56 mld USD rocznie i konsumuje chipy za 36 mld USD, uznał, że może będzie musiał przesunąć premierę jednego ze swoich produktów – twierdzi Neil Campling, analityk banku Mirbaud. Co się więc stało, że świat zaczął się nagle mierzyć z niedoborem chipów?
Seria niefortunnych zdarzeń
Pandemia i towarzyszące jej lockdowny były na wiosnę 2020 r. pierwszym ciosem w globalne łańcuchy dostaw. Wiele fabryk wstrzymało wówczas pracę, a menedżerowie musieli wprowadzać poprawki do swoich planów. W branży motoryzacyjnej powszechnie przyjęto, że popyt na jej produkty szybko się nie odbije. Zmniejszano więc zamówienia na podzespoły, w tym na chipy wykorzystywane w produkcji samochodów. W trzecim kwartale, gdy popyt na auta już się wyraźnie odbił, koncerny motoryzacyjne zostały „z ręką w nocniku". Okazało się bowiem, że producenci mikroprocesorów będą mieli problemy ze zwiększeniem produkcji chipów do aut. Ich księgi zamówień były już gęsto zapełnione, a fabryki pracowały na pełnych obrotach, by zrealizować zamówienia złożone wcześniej przez producentów elektroniki. Koncerny produkujące gadżety elektroniczne wykazały się lepszym planowaniem niż firmy motoryzacyjne i starały się zabezpieczyć dostawy kilka miesięcy wcześniej. Poza tym zamawiają one zwykle bardziej zaawansowane mikroprocesory niż producenci aut. W związku z tym płacą więcej, nagle nie obcinają zamówień i wchodzą z producentami chipów w długoterminowe kontrakty. Lockdowny przyniosły natomiast wzrost zapotrzebowania na laptopy, kamery i inny sprzęt wykorzystywany do zdalnej pracy, nauki i rozrywki.
Na zakłócenia w dostawach związane z pandemią nałożyły się skutki uboczne amerykańsko-chińskiej wojny technologicznej. Chiny importowały w 2020 r. chipy za 350 mld USD, czyli za 14,6 proc. więcej niż rok wcześniej. Chińskie koncerny, takie jak Huawei czy ZTE, gromadziły zaawansowane mikroprocesory, by uchronić się przed amerykańskim embargiem technologicznym. Na globalnym niedoborze chipów mógłby skorzystać chiński koncern Semiconductor Manufacturing International Corporation (SMIC), ale administracja Trumpa odcięła go od rynku amerykańskiego. To również uderzyło w kontrahentów SMIC spoza USA, takich jak holenderska spółka NXP. Amerykańskie sankcje technologiczne zawęziły więc dodatkowo wąskie gardła na globalnym rynku mikroprocesorów.
W tej sytuacji mocno wzrosło znaczenie tajwańskich producentów chipów, a szczególnie firmy Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC). To fabryki TSMC odpowiadają obecnie za ok. 70 proc. światowej produkcji zaawansowanych technologicznie mikroprocesorów. TSMC jako jedyna na świecie produkuje m.in. niektóre chipy wykorzystywane przez takie koncerny, jak Apple. Księgi zamówień tej tajwańskiej firmy są zapełnione aż do jesieni. TSMC robi co może, by zwiększyć moce produkcyjne. Swój budżet na wydatki kapitałowe na 2021 r. powiększyła do 28 mld USD. Zbudowanie fabryki mikroprocesorów to jednak proces trwający zdecydowanie dłużej niż np. postawienie szpitala tymczasowego.
Zależność globalnych gigantów elektronicznych od produktów jednej tajwańskiej firmy to już kolejny przykład złych skutków nadmiernego outsourcingu produkcji. Spółki takie jak Quallcomm, NVIDIA czy AMD są często określane jako producenci mikroprocesorów. Jest to określenie mocno na wyrost, gdyż one projektują nowoczesne chipy, których produkcję zlecają później podwykonawcom, takim jak TSMC. W przypadku bardzo specjalistycznych chipów oraz ich elementów świat jest zależny od garstki wytwórców i nawet bardzo prozaiczne zdarzenia mogą doprowadzić do poważnych zaburzeń w łańcuchach dostaw.