Fondul Proprietea jest dość unikalnym funduszem w regionie CEE. Może pan nieco o nim opowiedzieć?
Proprietea jest zamkniętym funduszem inwestycyjnym, który notowany jest jednocześnie w Bukareszcie i Londynie. Został założony przez rumuński rząd w 2005 r. w celu rekompensaty mienia rumuńskich obywateli, które zostało skonfiskowane przez reżim komunistyczny. Niektóre nieruchomości nie mogły być już zwrócone, a rząd nie dysponował gotówką w celu rekompensat, jednak posiadał wiele udziałów w spółkach. Dlatego zdecydowano się stworzyć taki wehikuł inwestycyjny, do którego rząd przekazał wiele udziałów spółek i początkowo fundusz został wyceniony na 4 mld USD. I tak, jest to bardzo unikalny wehikuł inwestycyjny z powodu historii, ale jest też przykładem wielkiego sukcesu, bowiem pomogliśmy przyspieszyć rozwój lokalnego rynku kapitałowego. Zaczęliśmy bowiem promować rumuńską giełdę papierów wartościowych za granicą. Akcje naszego funduszu przyciągnęły 1,5 mld USD od inwestorów instytucjonalnych z zagranicy, co do dziś jest największą bezpośrednią inwestycją (FDI) w naszym kraju w ciągu ostatnich 30 lat.
Jaka jest wasza strategia?
Nie robiliśmy żadnych nowych inwestycji w ciągu ostatnich 8-9 lat. Skupialiśmy się bardziej na tym, aby firmy z naszego portfolio były bardziej zyskowne, pomagaliśmy im wchodzić na giełdę, zarówno w Bukareszcie, jak i Londynie. Nadal mamy kilka dużych podmiotów, które chcielibyśmy umieścić na giełdzie, w tym Hidroelectrica, największego producenta energii elektrycznej w Rumunii. Po tym chcielibyśmy zmienić nieco naszą strategię. Większość naszego portfolio to spółki prywatne. Hidroelectrica prawdopodobnie przeprowadzi IPO w przyszłym roku. Chcemy, aby nasze portfolio zmieniło się ze spółek prywatnych na publiczne.