Według Bank of America (BoA), wzrost popytu na paliwo samochodowe oraz średnie destylaty, połączony z ograniczonymi inwestycjami w paliwa kopalniane, spowoduje w najbliższych miesiącach dalszy, gwałtowny wzrost cen ropy. Eksperci szacują górny pułap wzrostu cen na 120 dolarów za baryłkę w czerwcu 2022 roku. Jednakże, wzrost cen prawdopodobnie nie będzie równomierny: firmy handlujące ropą, na które powołuje się BoA, wskazują, że ropa może podrożeć do 100 dolarów za baryłkę już w ciągu najbliższych tygodni.
Warto podkreślić, że te szacunki są wyższe od publikowanych zaledwie miesiąc temu, kiedy to Bank of America przewidywał wzrost do 100 dolarów za baryłkę do kwietnia 2022 r.
Głównym motorem napędowym cen ropy pozostaje post-covidowe ożywienie gospodarcze. Poza oczywistym wzrostem konsumpcji, zniesienie obostrzeń pandemicznych oznacza zwiększenie częstotliwości podróży – a więc i popytu na paliwo.
Kluczową rolę odgrywa również brak odpowiednich inwestycji w sektorze paliwowym, po części motywowany względami klimatycznymi. Istniejąca infrastruktura transportowa nadal polega bowiem na paliwach kopalnych i nie jest w stanie wykorzystać OZE by zaspokoić wzrastający popyt.
Jeśli powyższe szacunki BoA się sprawdzą, należy liczyć się z dalszym istotnym wzrostem cen paliw na stacjach oraz produktów petrochemicznych. Przy obecnej cenie baryłki na poziomie 83 dolarów, wzrost do wcześniej wspomnianej kwoty (120 USD) oznacza blisko 45 proc. podwyżkę. Szacuje się, że na ok. 41 proc. ceny paliwa w Polsce składa się koszt zakupu z rafinerii. Mogłoby więc to doprowadzić do wzrostu cen paliwa o ok. 18 proc. – a więc za litr trzeba by zapłacić nawet 7 zł.