Rewizja została wymuszona utrzymującym się wysokim saldem błędów i opuszczeń (pozycja obejmująca transakcje, które nie zostały włączone do bilansu płatniczego) – w ostatnim roku sięgnęło ono 13,2 mld euro. Po korekcie 7,6 mld euro. Na przykład Bundesbank zalicza saldo do deficytu i – w odróżnieniu od NBP? – utrzymywał, że nasz deficyt?na rachunku obrotów bieżących opiewał w 2010 r. nie na 3,4 proc., ale na 7,6 proc. PKB.?Analitycy NBP uznali jednak, że tylko część salda rzeczywiście należy wiązać z obrotem towarowym. Chodzi przede wszystkim o import używanych samochodów z obszaru UE.
NBP musiał oszacować wartość importu używanych samochodów, które nie są rejestrowane w ogólnym systemie. Oparł się na danych otrzymanych z Ministerstwa Finansów, które zbiera je w celach podatkowych. Korekta bilansu płatniczego z tytułu importu samochodów używanych waha się od 1,2 mld zł w 2004 r. do ponad 11,2 mld zł w 2008 r., czyli od 0,1 proc. do 0,9 proc. PKB.
Pozostałe rewizje dotyczące rachunku bieżącego dotyczą odszkodowań, kar, alimentów, rent, wygranych na loterii, pomocy humanitarnej itp. otrzymywanych przez polskie gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa.
Dotąd brano pod uwagę głównie dane o płatnościach rozliczanych przez polski system bankowy, które od 2010 r. zostały zastąpione przez informacje zbierane bezpośrednio od firm i instytucji zaangażowanych w transakcje.
Bank centralny podał też wczoraj wynik deficytu za I kwartał bieżącego roku. – sięgnął on 3,4 mld euro. Rynek spodziewał się gorszego wyniku (3,9 mld euro). W ostatnich trzech miesiącach 2010 r. deficyt był wyższy i wyniósł5,7 mld euro. Ekonomiści byli zaskoczeni tak pozytywną informacją. Nasza waluta lekko wzmocniła się wobec euro i dolara, a rentowność obligacji się nie zmieniła.