Według nieoficjalnych informacji rosną szanse na powrót pełnego zakazu, o co walczy NSZZ Solidarność.
– Obecny projekt nie zakłada ograniczenia handlu w niedzielę, wręcz przyzwala na otwieranie sklepów i innych placówek handlowych w ten dzień. Dlatego my się pod nim nie podpisujemy – mówi Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ Solidarność. – Ograniczenia dla sklepów internetowych muszą zostać utrzymane. Nie wyobrażam sobie, aby polskie centra obsługujące e-handel musiały w niedzielę pracować, ponieważ oczekują tego niemieccy klienci pewnych firm. Tam zakaz obowiązuje, dlaczego nie może u nas, skoro ludzie i tak zarabiają cztery razy mniej – dodaje.
Jednak nie znaczy to, że obecna wersja ustawy została przekreślona. Projekt przeszedł już etap prac w komisjach, czeka na wyznaczenie terminu trzeciego czytania. Do porządku obrad najbliższego posiedzenia Sejmu nie został jednak wpisany, co sugeruje, iż nadal nie ma decyzji o ostatecznym kształcie ustawy.
Sprawę skomplikowała opinia Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zdaniem którego skoro ustawa obejmuje także regulację handlu internetowego, powinna podlegać notyfikacji do Komisji Europejskiej. Wówczas wejście w życie ustawy opóźniłoby się przynajmniej o sześć, a może nawet 18 miesięcy. Komisja mogłaby też ją uznać za niezgodną z prawem.
– Przygotowane są poprawki, zakładające m.in. usunięcie z projektu zakazu pracy dla sklepów internetowych oraz inne, głownie natury legislacyjnej. Czekamy na wyznaczenie terminu trzeciego czytania projektu, wtedy zostaną zgłoszone – mówi Janusz Śniadek, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. rynku pracy, która zajmowała się projektem ustawy. – Kwestia notyfikowania projektu nie jest rozstrzygnięta – wyjaśnia Centrum Informacyjne Sejmu.