Już styczniowy odczyt był dla ekonomistów sporym zaskoczeniem. W ankiecie „Parkietu" przeciętnie oczekiwali więc wyhamowania wzrostu produkcji w lutym do 4,7 proc. rok do roku. Zaledwie dwóch spośród 25 uczestników tej ankiety liczyło się z odczytem powyżej 6 proc.

Po wyeliminowaniu czynników o charakterze sezonowych wzrost produkcji przemysłowej wyniósł 6,5 proc. rok do roku, po 6,1 proc. w styczniu.

Przeciwko tak dobrym wynikom polskiego przemysłu przemawiała przede wszystkim słaba koniunktura w tym sektorze w strefie euro, szczególnie zaś w Niemczech, gdzie produkcja przemysłowa od kilku miesięcy maleje. Tymczasem według środowych danych GUS polskie firmy zorientowane na eksport radzą sobie nawet lepiej, niż ogół firm produkcyjnych.

„Sytuacja w sektorach eksportowych pozostała bardzo dobra. GUS wskazuje m.in. na wysoką dynamikę wzrostu produkcji sprzętu transportowego (20,5 proc. rok do roku), urządzeń elektrycznych (13,8 proc.), czy komputerów i elektroniki (12,6 proc.). Wysoki wzrost odnotował także sektor motoryzacyjny, co sugeruje odbicie zamówień z Niemiec" – zauważył w komentarzu do danych Jakub Rybacki, ekonomista z ING Banku Śląskiego.

Styczniowy odczyt, choć był powyżej oczekiwań, nie zmienił szerszego obrazu, który pokazywał, że polski przemysł traci impet. W trzech miesiącach do końca stycznia średnie tempo wzrostu produkcji wynosiło 4,5 proc. rok do roku, co było najsłabszym wynikiem od kwietnia 2017 r. Po lutym ten obraz się zmienił. Średnie tempo wzrostu produkcji sprzedanej przemysłu w minionych trzech miesiącach wynosiło 5,3 proc., najwięcej od września. Dla porównania, w całym 2018 r., bardzo udanym dla tego sektora, produkcja rosła średnio w tempie 6 proc. rok do roku.