Inflacja znów zaskoczyła

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w kwietniu o 4,3 proc. rok do roku, najbardziej od marca 2020 r., po zwyżce o 4,2 proc. w marcu. W maju inflacja może dojść do 5 proc., ale większość ekonomistów wciąż uważa, że będzie to zjawisko przejściowe.

Aktualizacja: 01.05.2021 07:37 Publikacja: 30.04.2021 10:21

Inflacja znów zaskoczyła

Foto: AdobeStock

Ekonomiści powszechnie spodziewali się przyspieszenia inflacji, ale nie tak ostrego. W ankiecie „Parkietu" przeciętnie szacowali, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł w kwietniu o 4 proc. rok do roku. Skrajne szacunki wskazywały na wzrost CPI o 4,2 proc. rok do roku.

W porównaniu do marca, CPI wzrósł o 0,7 proc. Licząc w ten sposób, wzrost cen nieco wyhamował. W marcu CPI podskoczył o 0,9 proc., a w styczniu aż o 1,3 proc.

Do przyspieszenia inflacji przyczyniają się w dużej mierze tzw. efekty niskiej bazy odniesienia. Dotyczy to przede wszystkim cen paliw, które wiosną ub.r., w pierwszych miesiącach pandemii, wyraźnie spadły. Odbicie cen ropy naftowej na światowych rynkach sprawiło, że w kwietniu paliwa do prywatnych środków transportu podrożały o 28,1 proc. rok do roku, po zwyżce o 7,6 proc. w marcu.

W porównaniu do marca, wyraźnie przyspieszył też wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych. Towary z tej kategorii podrożały o 1,2 proc. rok do roku, po 0,5 proc. miesiąc wcześniej. Wstępne, a przez to ograniczone, dane GUS pokazują również, że w kwietniu wyhamował nieco wzrost cen nośników energii: do 3,9 z 4,2 proc. w marcu.

Choć ekonomiści zdawali sobie sprawę z tego, że w kwietniu inflację podbijały będą efekty niskiej bazy odniesienia, ich skala jest trudna do oszacowania. Stąd źródeł niespodzianki większość z nich i tak upatruje we wzroście cen paliw. Przykładowo, analitycy z banku PKO BP wskazują, że inflacja bazowa – nie obejmująca cen paliw, energii i żywności – prawdopodobnie wyhamowała w kwietniu do 3,7 proc. rok do roku z 3,9 proc. w marcu. Takie same były ich oczekiwania przed wstępnym szacunkiem CPI.

Większość ekonomistów spodziewa się, że inflacja bazowa – w największym stopniu reagująca na zmiany popytu w kraju – będzie nadal stopniowo malała. Jeszcze jesienią ub.r. sięgała ona 4,3 proc., najwięcej od 20 lat. To z kolei przyczyni się do wyhamowania inflacji ogółem, choć dopiero w II połowie roku. W najbliższych miesiącach wzrost CPI wciąż napędzały będą bowiem ceny paliw. W całym 2021 r. inflacja będzie jednak prawdopodobnie wyższa niż ekonomiści zakładali jeszcze kilka miesięcy temu. W ocenie analityków z ING Banku Śląskiego, wyniesie średnio w roku 3,9 proc., po 3,4 proc. w 2020 r. To byłby wynik najwyższy od 2011 r.

- Presja inflacyjna w gospodarce utrzymuje się na podwyższonym poziomie. Jest to trend widoczny nie tylko w Polsce, ale też globalnie. Czynnik bazy statystycznej wywinduje wzrost CPI w maju do ok. 4,5 proc. rok do roku – ocenia Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista banku Millennium. - W dalszej części roku spodziewamy się wyhamowania inflacji, jednak będzie się ona utrzymywać powyżej górnej granicy (3,5 proc. – red.) pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP (2,5 proc.) – dodaje.

Maliszewski podkreśla, że inflację na podwyższonym poziomie podtrzymywały będą wciąż czynniki o charakterze podażowym, na które nie ma wpływu ani koniunktura w kraju, ani krajowa polityka pieniężna. Te czynniki są zaś z natury przejściowe. W tym momencie wciąż można więc oczekiwać, że w 2022 r. inflacja nieco wyhamuje. Takie będzie też prawdopodobnie stanowisko większości członków Rady Polityki Pieniężnej. A to oznacza, że do czasu dużych zmian w składzie tego gremium, do których dojdzie w pierwszych miesiącach 2022 r., ekonomiści nie spodziewają się podwyżek stóp procentowych. Przybywa jednak głosów, że RPP powinna przynajmniej zasygnalizować gotowość do normalizacji polityki pieniężnej w razie, gdyby inflacja zaczęła się utrwalać.

Powodów do obaw, że tak się stanie, stale przybywa. – Podwyższona inflacja w Polsce to, obok efektów niskiej bazy z 2020, również skutek rosnących cen usług i kosztów po stronie produkcji. W marcu wskaźnik cen produkcji sprzedanej (PPI) w Polsce przyspieszył do 3,9 proc. rok do roku z 2,2 proc. w lutym, w kwietniu wzrost PPI może być już blisko 5 proc. Rosną ceny surowców na co nakładają się zaburzenia w łańcuchach dostaw. Wraz z otwieraniem się gospodarki dołoży się jeszcze silniejsza presja popytowa – tłumaczy Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Powodów do obaw, że tak się stanie, stale przybywa. – Podwyższona inflacja w Polsce to, obok efektów niskiej bazy z 2020, również skutek rosnących cen usług i kosztów po stronie produkcji. W marcu wskaźnik cen produkcji sprzedanej (PPI) w Polsce przyspieszył do 3,9 proc. rok do roku z 2,2 proc. w lutym, w kwietniu wzrost PPI może być już blisko 5 proc. Rosną ceny surowców na co nakładają się zaburzenia w łańcuchach dostaw. Wraz z otwieraniem się gospodarki dołoży się jeszcze silniejsza presja popytowa – tłumaczy Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Wyniki ankietowych badań Komisji Europejskiej wśród firm i konsumentów, opublikowane w czwartek, sugerują, że polskie przedsiębiorstwa przemysłowe spodziewają się w najbliższych miesiącach największych wzrostów cen swoich produktów od 2007 r. W handlu detalicznym oczekiwania na podwyżki cen są najsilniejsze od 2012 r.

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego