Miniony tydzień na krajowym parkiecie zaczął się w paskudnych nastrojach i w takim klimacie upłynęła pierwsza połowa tygodnia. Dwa ostatnie dni, a szczególnie piątek, pokazują, że kupujący nie zapomnieli o polskich akcjach. Od rana na krajowym parkiecie rządziły byki, ale dopiero po południu mocniej ruszyły do ataku. Ostatecznie WIG20 zamknął się z 1,8-proc. zwyżką, finiszując na blisko 2337 pkt. Oczywiście, jak to przy zmianie trendu bywa, tak i teraz można dopatrywać się zamknięcia w rejonie ważnych oporów, co wciąż nie daje pewności co do rozwoju sytuacji w kolejnych dniach. Przykładowo piątkowe zamknięcie wypadło dokładnie na poziomie 38,2 proc. zniesienia ostatniej fali spadkowej. Po stronie byczych argumentów mamy jednak wzrost obrotów oraz zamknięcie niemal na maksimach dziennych.
Oczywiście karty są raczej w rękach amerykańskich inwestorów, a za oceanem S&P 500 już wkracza na rogatki historycznych szczytów. Gorzej jest z Nadsdaq, który – przynajmniej w ostatnich dniach – już nie podkręca szerokiego rynku do zwyżek, a raczej podąża w ślad za nim. WIG20 z kolei powrót do formy w wielkim stylu zawdzięcza bankom. Subindeks tej grupy spółek urósł w piątek o niemal 2,5 proc., mając za przewodnika PKO BP.