WIG20 ma za sobą udany tydzień, choć o jego pozytywnym wyniku zadecydowały zaledwie dwie sesje. W końcówce tygodnia popyt, który próbuje wymazać korektę spadkową z przełomu maja i czerwca, złapał jednak zadyszkę. W czwartek WIG20 dotarł na moment do 2520 pkt, przełamując połowę zniesienia, ale ostatecznie zakończył dzień tuż pod 2500 pkt. W piątek również popyt próbował atakować, ale koniec końców indeks dużych spółek zamknął tydzień na niecałych 2490 pkt, zniżkując ostatniego dnia o 0,32 proc. przy 0,4-proc. zniżce WIG-banki. Sesja ta miała dość dynamiczny przebieg i trudno się dziwić, bo był to dzień rozliczenia kontraktów. Najlepszy moment WIG20 miał na półmetku sesji, gdy rósł o około 0,3 proc. Był jednak w tym bardzo osamotniony, bo większość europejskich rynków, w tym niemiecki czy francuski, świeciła na czerwono. Sytuacja ta utrzymała się do końca dnia. Nastrojów nie podniosło też otwarcie handlu w USA – główne indeksy za oceanem w pierwszych godzinach handlu zachowywały się neutralnie.
W ujęciu tygodniowym WIG20 wyrysował sporych rozmiarów białą świecę z niewielkim górnym cieniem. Indeks zatrzymał się na linii oporu poprowadzonej m.in. przez szczyt z przełomu lutego i marca. Przy niemrawym zachowaniu głównych rynków zagranicznych trudno będzie liczyć na kontynuację czerwcowego odreagowania.