Dalszy spadek wzrostu cen będzie przemawiać za zakończeniem cyklu podwyżek stóp procentowych, co oczywiście wspiera popyt na ryzyko. Wzrost cen w ujęciu miesięcznym ma wynieść 0.1% wobec 0.4% m/m w październiku. Notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy mozolnie kontynuują podejście na północ, a ten na S&P500 wychodzi na nowe ekstrema i jest już powyżej 4430 pkt. Jeszcze mocniej zyskują spółki technologiczne, co potwierdza, że głównym motorem napędzającym wzrosty na rynku akcyjnym jest spadek szans na przeprowadzenie przez Fed jeszcze jednej podwyżki stóp procentowych. Również na Starym Kontynencie panują dobre nastroje, a niemiecki Dax nadrabia zaległości i dobija do okolic 15500 pkt.
Na horyzoncie tez ponownie pojawia się kwestia podniesienia limitu zadłużenia w USA. Podobnie jak poprzednie epizody nie powinno nieść to za sobą większych implikacji rynkowych. Czynnikiem ryzyka mogą być konsekwencje związane z działaniami agencji ratingowych. W piątek Moody`s już ostrzegała, że zwiększenie deficytu może odbić się na ocenie wiarygodności kredytowej.
Na rynku walutowym także widać atmosferę wyczekiwania na dane inflacyjne z USA. Dolar lekko traci, a kurs EURUSD wychodzi powyżej 1.07. Notowania USDJPY pozostają nas szczycie tuż poniżej 152 jenów za dolara. To może być teraz nowy tolerowany przez japońskie władze sufit, którego przebicie grozi interwencją na rynku walutowym. Lekka przecena dolara wspiera złotego. Euro kosztuje 4.42, a dolar 4.13.
Zarówno ropa jak i złoto nieco skorygowały się po spadkach z ostatnich dwóch tygodni. Notowania czarnego złota pozostają w głównej mierze determinowane perspektywami popytu, zatem w tym przypadku uwagę należy zwracać na dane makroekonomiczne. Samo złoto po ostatnich 6 tygodniach, które były głównie determinowane rozwojem konfliktu na Bliskim Wschodzie, ponownie może nawiązać korelację z eurodolarem. Z tego powodu warto dziś patrzeć na odczyt inflacji z USA.