W tej sytuacji trudno wyobrażać sobie korzystny początek notowań w Europie, w tym w Warszawie. Możemy się więc nie doczekać trzeciej sesji z rzędu na plusie, po tym jak bardzo udane były dwie poprzednie. WIG20 zyskał wczoraj bowiem 1,8 proc. i ponownie należał do najlepszych indeksów na Starym Kontynencie. Na jego głównych parkietach większość indeksów notowała niewielkie zwyżki. Przecena, jaką obserwowaliśmy wieczorem w USA, jest tłumaczona m.in. niepewną sytuacją na Bliskim Wschodzie. Swój udział miały też spółki technologiczne. Po publikacji raportu przez Alphabet, spółkę matkę Google, jej akcje straciły bowiem aż 9,5 proc. Ponad 4 proc. staniały zaś akcje Meta Platforms i to jeszcze przed publikacją wyników, które ukazały się po sesji. Ostatecznie straty indeksu Nasdaq wyniosły aż 2,4 proc., a S&P 500 ponad 1,4 proc. Dziś rano mieliśmy kontynuację wyprzedaży w Azji i analitycy raczej nie mają wątpliwości co do kierunku, w jakim podążą na starcie notowań indeksy w Europie.
Pogłębienie dołków w USA
Kamil Cisowski, DI Xelion
Środowa sesja w Europie przebiegła relatywnie spokojnie, po otwarciu na lekkich minusach lub w okolicy poziomów neutralnych większość z głównych indeksów zdołała wypracować niewielkie zyski. Negatywnie wyróżniał się włoski FTSE MiB (-0,52%), natomiast w pozostałych przypadkach notowane były lekkie wzrosty.