Notowania złota dalej pną się dalej na północ i dotarły już do 1980 USD za uncję. Tu dokładnie znajdują się marcowe szczyty i pierwsza strefa oporu. Bardzo dobrą sesję zaliczyły wczoraj także notowania ropy naftowej, a baryłka WTI dobiła do 89 USD. Tak silne wzrosty na rynku surowcowym sugerują, że brak deeskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie negatywnie odbija się na rynkach. Obawy dotyczący wzrostu ryzyk geopolitycznych związanych z tym konfliktem ciążą ryzykownym aktywom. Wzrost cen ropy z tego tytułu także będzie utrudniał spadek inflacji.

Amerykańskie rentowności dodatkowo wyrysowały wczoraj nowe szczyty, tuż poniżej 5% w przypadku papierów 10-letnich. Wczorajsze wystąpienie Powella, szefa amerykańskiej Rezerwy Federalnej było wyważone i nie przełożyło się zbytnio na rynek. Szanse na to, że Fed przed końcem roku podwyższy stopy procentowe spadają. Materializuje się jednak scenariusz utrzymywania stóp procentowych na podwyższonym poziomie przez dłuższy czas, bo obecnie największe 40% prawdopodobieństwo podwyżki stóp wypada na styczeń 2024.

W przyszłym tygodniu zacznie rozkręcać się sezon wyników i poznamy rezultaty działalności takich spółek jak Microsoft czy Alphabet. Jak na razie wyniki były mieszane, bez jednoznacznych sygnałów. Tu tkwi jeszcze potencjał, który może wpłynąć na rynki. Danych w przyszłym tygodniu już nie będzie wiele przed posiedzeniem Fed. W poniedziałek uwagę należy zwrócić na wstępne wskaźniki koniunktury gospodarczej PMI, obrazujące jak wygląda aktywność w mijającym miesiącu. Powell dał jednak wczoraj do zrozumienia, że w listopadzie nie będzie podwyżki stóp, a Fed potrzebuje więcej danych aby podjąć decyzję o zakończeniu cyklu.