Czwartkowa sesja miała w Europie i na świecie przynieść kontynuację zapoczątkowanego w środę odbicia, w czym wsparciem były rewelacyjne wyniki Nvidii opublikowane po amerykańskim zamknięciu. Przebieg dnia musiał się jednak okazać dla byków olbrzymim rozczarowaniem. Po wysokich otwarciach niektóre rynki europejskie (w tym Polska) były zdolne powiększać wzrosty przez około godzinę, na pozostałych przewaga podaży trwała od samego początku. Odbicie zostało ewidentnie wykorzystane do trwającej cały dzień realizacji zysków, w czym na pewno nie pomagała refleksja, o której pisaliśmy w poprzednim komentarzu – środowa skala spadków rentowności globalnego długu była znacznie większa niż wskazywałaby ranga opublikowanych danych PMI. Obligacje znalazły się więc pod ponowną presją, a większość rynków na kontynencie w różnym tempie niwelowała poranne zyski. Najsilniejszy spośród głównych indeksów FTSE 100 wzrósł o zaledwie 0,18%, najsłabszy DAX spadł o 0,68%.
WIG20 spadł o 0,14%, mWIG40 o 0,34%, a sWIG80 o 0,82%. O 3,83% drożało LPP, przeszło procentowe zwyżki notowały PKO BP i Pekao. Na wyraźnych minusach znajdowały się jednak CD Projekt (-3,04%), KGHM (-2,14%), po lekko rozczarowujących wynikach o 0,78% przeceniał się Orlen. W drugim szeregu środowe wzrosty niwelował Tauron (-4,01%), pod presją znajdowało się XTB (-3,38%).
Podczas sesji amerykańskiej spadki jeszcze zdecydowanie nabrały tempa. S&P 500 spadł o 1,35%, a Nasdaq Composite o 1,87%. Skala wyprzedaży spółek technologicznych i półprzewodnikowych była dla nas dużym zaskoczeniem mimo ogólnego pesymizmu co do dalszego kierunku rynku w najbliższym czasie. Notowania AMD spadały o 6,97%, 4,82% tracił Netflix, 2,88% Tesla, spadki Amazonu, Mety i Apple również przekraczały 2,5% - całe wzrosty ze środy zostały wymazane z nawiązką. Być może najlepiej dzień podsumowuje jednak fakt, że po niewiarygodnie dobrych wynikach Nvidia wzrosła o 0,10%.
W godzinach porannych bardzo wyraźnie spadają rynki azjatyckie, przede wszystkim Nikkei, ale notowania kontraktów futures na amerykańskie i europejskie indeksy się ustabilizowały.
Spodziewamy się, że po wczorajszym zamknięciu otwarcie w Polsce i Europie będzie ujemne, ale sesja zdecydowanie będzie należała do tych, w przypadku których ważny będzie jej koniec, a nie początek. O 16.05 czasu polskiego rozpocznie się przemówienie Jerome’a Powella w Jackson Hole. Przed jego rozpoczęciem rynek wycenia około 40% na ostatnią podwyżkę stóp na jednym z najbliższych dwóch posiedzeń, raczej w listopadzie niż wrześniu. W naszej ocenie Powell zaledwie wspomni o słabnącym otoczeniu zewnętrznym amerykańskiej gospodarki, skupiając się na dobrych danych z USA i nie oferując rynkowi wiele poza deklaracją, że cykl zbliża się do końca. Wczoraj rano bardziej prawdopodobny wydawał się scenariusz rozczarowania jego słowami, ale brak gołębiego zwrotu prawdopodobnie został w dużej mierze zdyskontowany na przestrzeni ostatnich godzin, a ewentualna sugestia pauzy we wrześniu może wystarczyć, by odbiór jego słów był neutralny lub lekko pozytywny.