Rynek amerykański otworzył się na plusach, rozpoczął jednak sesję od zwrotu w kierunku poziomów neutralnych. Wprawdzie w dalszej fazie dnia udało się naruszyć poziomy otwarcia, jednak okazało się to tymczasowe, tydzień zamykała wyraźna, dwugodzinna wyprzedaż, w efekcie której S&P 500 spadł o 0,53%, a Nasdaq o 0,36%. Nie są to oczywiście stopy zwrotu, które mogą wzbudzić jakikolwiek niepokój same w sobie. Gdy weźmie się jednak pod uwagę, że miały miejsce podczas sesji, która przyniosła zwyżkę Amazonu o 8,27% i silny ruch w dół na rentownościach obligacji skarbowych, może zapalać się czerwona lampka. Ubiegły tydzień był jednak z perspektywy wyników bardzo dobry, oczekiwania odnośnie do zagregowanej dynamiki zysków przesunęły się na -5,2% r./r. (o 2,1 pp. w górę względem poprzedniego piątku), wyprzedzający wskaźnik cena/zysk spadł z 19,4 do 19,2. Factset zwraca uwagę, że reakcje na pozytywne niespodzianki w kwestii zysków na akcje są jednak najgorsze od II kw. 2011 r. Poza obniżką ratingu USA mamy więc drugą analogię do ówczesnej sierpniowo-wrześniowej korekty.
W godzinach porannych giełdy azjatyckie zachowują się w sposób mieszany, lekko rośnie Nikkei, ale spada Hang Seng. Kontrakty na amerykańskie indeksy odreagowują piątkowe spadki, ale raczej nie na tyle silnie, by sesja w Europie rozpoczęła się od wzrostów. Przy pustym kalendarzu makoekonomicznym mogą się one jednak rozwinąć w dalszej części dnia, szczególnie w Polsce, która nie potrzebuje ostatnio pomocy otoczenia zewnętrznego, by notować zwyżki. Spodziewamy się, że pierwsze trzy sesje w tym tygodniu nie dadzą żadnych odpowiedzi w kwestii dalszego kierunku rynku, wejdziemy w okres ciszy przed potencjalną burzą. Na ponowny silny wzrost zmienności będzie trzeba być może czekać aż do czwartku, gdy opublikowane zostaną dane o amerykańskiej inflacji. Zgodnie z tym, co pisaliśmy w ostatnich komentarzach, okres „łatwych spadków” mamy za sobą, prognozy mówią o wzroście z 3,0% r./r. do 3,3% r./r., jakakolwiek niespodzianka w górę może wywołać wyraźne efekty.
Niedźwiedzi początek sierpnia
Anna Tobiasz, BDM
Piątkowe wzrosty na GPW poprawiły nieco wyniki indeksów, natomiast w perspektywie całego tygodnia większość z nich odnotowała straty. WIG spadł o 0,7%, WIG20 o 0,9%, a najmocniej w dół poszedł sWIG80 z wynikiem 1,5%. Pozytywnie za to wyróżniły się średnie spółki, których indeks wzrósł o 0,3% względem zamknięcia z poprzedniego piątku. Sektorowo najlepiej poradziły sobie energetyka (+2,5%) i media (+2,4%). Z drugiej strony mocne spadki odnotowały chemia (-1,7%), informatyka (-1,6%) i leki (-1,6%).
Indeksy zagraniczne w poprzednim tygodniu zniżkowały o wiele mocniej. DAX stracił 3,1%, CAC 40 2,2%, a FTSE 100 1,7%. Za oceanem również tygodniowe stopy zwrotu nie zachwycały. S&P 500 stracił 2,3%, DJIA 1,9%, a Nasdaq 2,9%. W piątek ukazały się dane na temat amerykańskiego rynku pracy. Z jednej strony wzrost liczby miejsc pracy spowalnia (187 tys. w lipcu), ale jest to wciąż wynik powyżej średniej miesięcznej sprzed pandemii, co rynek odczytał jako sygnał kolejnej podwyżki stóp procentowych w bieżącym roku. Ważnym czynnikiem w tej sprawie będzie czwartkowy odczyt inflacji CPI z USA.
Z danych ze spółek poznamy w tym tygodniu raporty m. in. Bayera (wtorek), Walta Disneya (środa), czy Alibaby (czwartek). Z polskiego parkietu wyniki zaprezentują Synektik (wtorek) i Kruk (czwartek).