Katalizatorem do spadków nieoczekiwanie okazał się być raport ADP, do którego z reguły inwestorzy nie przykładają większej uwagi. Tym razem było jednak inaczej, bo wzrost zatrudnienia okazał się najwyższy od roku. Wskazał on wykreowanie aż 497 tys. miejsc pracy, podczas gdy rynek spodziewał się tylko 230 tys. To zdecydowanie podniosło obawy o działania Fed. Przy tak silnym rynku pracy i wysokiej inflacji nie powinno być wątpliwości, że stopy procentowe należy dalej podnosić.
Zdecydowanie powyżej oczekiwań okazał się także indeks ISM dla sektora usługowego w USA. Wzrósł on do 53.9 pkt. z 50.3 pkt. odnotowanych w maju. Dziś uwaga przesuwa się na najważniejszy raport NFP. Pytanie, czy wczorajszy odczyt ADP właściwie wskazał kierunek oraz jego siłę. Jeszcze na początku tygodnia konsensus zakładał wyhamowanie tempa kreacji nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym do 225 tys. z 339 tys. przed miesiącem. Stopa bezrobocia ma natomiast spaść do 3.6% z 3.7%.
Jeśli w czerwcu zobaczymy wyhamowanie wzrostu zatrudnienia inwestorzy na Wall Street powinni się ucieszyć. Jeśli jednak oficjalne dane będą zbliżone do tego, co wskazał raport ADP możemy zobaczyć drugą falę przeceny. Obecnie wycenia podwyżki stóp przez Fed w lipcu sięga 86%.
Eurodolar cały czas pozostaje poniżej 1.09, a złoty ze względu na wzrost awersji do ryzyka dalej traci nieco. Dla polskiej waluty ważniejsze dziś będą dane z amerykańskiego rynku pracy, niż konferencja prasowa po posiedzeniu RPP. W gronie G10 zdecydowanie najmocniejszy jest dziś japoński jen, a para USDJPY spada poniżej 143. Nie tylko wzrost awersji do ryzyka pomaga japońskiej walucie. Rynek spekuluje, że Bank Japonii może przybliżać się do porzucenia ultra luźnej polityki. To przez zdecydowanie silniejszy od oczekiwań wzrost płac.
US500.f; D1