Pytanie: czy drugie półrocze przyniesie poszerzenie hossy o segmenty pozostające daleko w tyle czy też raczej to mocniejsze segmenty podążą w ślad za tymi słabszymi?
W sytuacji, gdy sygnały z gospodarki pozostają mocno mieszane – z jednej strony radość z dezinflacji i końca podwyżek stóp w USA („Fed pivot”), a z drugiej trwające opadanie wskaźników wyprzedzających koniunktury i niepewny czas pozostały do potencjalnej recesji – warto odwoływać się do elementarnej analizy technicznej.
Tym bardziej że ta sprawdzała się w pierwszym półroczu całkiem nieźle – przykładowo styczniowe przebicie przez S&P 500 linii bessy okazało się trafnym sygnałem kupna. Teraz jednak, zarówno w przypadku S&P 500, jak i jeszcze mocniej zdominowanego przez technologicznych gigantów Nasdaq 100, uwaga przesuwa się na linie hossy, łączące kolejne lokalne dołki. Na razie można zakładać, że te linie powinny stanowić wsparcie w trakcie korekt spadkowych. Dopiero ich przebicie byłoby sygnałem, że coś zaczyna pękać w technicznej strukturze trendu.
Z kolei w przypadku pozostających w tyle segmentów rynków warto będzie obserwować, czy wysyłają sygnały zmiany tej sytuacji. Przykładowo indeks emerging markets od lutego buduje formację zwężającego się trójkąta symetrycznego. Ważny będzie kierunek wybicia z tego układu.