Od pierwszych minut piątkowej sesji na GPW przeważał kolor czerwony. Trudno się jednak było dziwić takiemu początkowi, bo wyraźnie pod kreską kończyły dzień indeksy azjatyckie. W pierwszych godzinach handlu mogło się jednak wydawać, że GPW jest dość odporna na to, co działo się na zewnątrz. WIG20 straszył spadkiem o 0,7 proc., co było zbliżonym wynikiem do głównych indeksów w Europie. Z czasem jednak dolar coraz mocniej zyskiwał do euro oraz do złotego. Chwilami kurs USD/PLN rósł o ponad 1 proc., co odbiło się na nastrojach przy Książęcej. WIG20 osuwał się coraz mocniej, z krótkim przystankiem przy 2045 pkt. Lokalne wsparcia jednak nie wytrzymały. Ostatecznie WIG20 zakończył sesję na poziomie 2035 pkt, co oznaczało spadek o 1,95 proc. Polski indeks uplasował się na ostatnim miejscu na europejskiej liście. Dla porównania niemiecki DAX tracił pod koniec dnia 0,82 proc., a francuski CAC 40 – 0,41 proc.
Podobnie jak wcześniej główną siłą napędową WIG20 były banki, tak teraz stały one za spadkami indeksu. Aż trzy banki zniżkowały ponad 3 proc. na koniec dnia, ale w grupie hamulcowych znalazło się też KGHM, któremu nie sprzyjały spadki miedzi.
Zniżki banków, choć nie tylko, zdołowały mWIG40, który kończył dzień 0,88 proc. pod kreską. Najmniej pogorszenie nastrojów na globalnych rynkach odczuł sWIG80, który stracił jedynie 0,17 proc.
Ogółem za nami bardzo słaby tydzień na GPW. Aż cztery sesje minionego tygodnia zakończyły się spadkami WIG20. Były to dość mocne zniżki. Jeszcze przed tygodniem WIG20 mocno przekraczał pułap 2100 pkt. Z tej perspektywy początek nowego tygodnia nie zapowiada się obiecująco. WIG20 zamknął się w piątek niemal na najniższych poziomach dnia. Bodziec do poprawy nastrojów nie przyszedł także zza oceanu – S&P 500 w pierwszych godzinach handlu tracił 0,8 proc., Nasdaq zaś ponad 1 proc. Te zniżki będą rzutować na atmosferę na europejskich rynkach w poniedziałek.
