Przy spokojnych i konsolidacyjnych rozdaniach w Europie i USA, które niosły kosmetyczne zmiany indeksów, spadek WIG20 o przeszło 2 procent straszy brakiem argumentów po stronie popytu. Naprawdę jednak wynik było troszkę pochodną zachowania rynku w trakcie dwóch poprzednich sesji, które przyniosły mocne ruchy spółek surowcowych w korelacji z cenami na rykach surowcowych. W efekcie rynek polski położył większy akcent na skorygowanie wczorajszych zwyżek JSW, KGHM i PKN niż powielanie ruchów giełd bazowych. Stąd spadek JSW, KGHM czy PKN od 3 do 5 procent. Popytowi nie pomagała również postawa złotego do dolara. Korelacja WIG20 ze złotym może być czasami myląca, ale w trakcie ostatnich sesji blue chipom trudno było ignorować osłabienie PLN do USD. Bilansem jest rozdanie, które zostało zbudowane na odpowiedziach rynku na impulsy spadkowe z powyższych kierunków. Technicznie patrząc zadanie podaży ułatwiał fakt, iż gra stale toczyła się w granicach dwumiesięcznego trendu bocznego, z którym rynek miał okazję się oswoić i który zniechęcał wielu graczy do zakładów przed zakończeniem znanego zamrożenia. Finałowe zamknięcie w rejonie 1621 pkt. oznacza, iż podaż odniosła drobny sukces w postaci zbliżenia wykresu WIG20 do wsparcia w rejonie 1600 pkt. Po środzie WIG20 jest ledwie 1,3 procent od dolnego ograniczenia trendu bocznego 1745-1600 pkt. i naprawdę pierwszy raz od przeszło miesiąca od możliwości wybicia dołem z konsolidacji. Sama szerokość układu wskazuje, iż potencjał ruchu po wybiciu można szacować na 145 punktów, ale dla większości techników oczywistością jest, iż pokonanie 1600 pkt. otwiera drogę w rejon technicznego i psychologicznego wsparcia w rejonie 1500 pkt. Na chwilę obecną jednak wybicia ciągle nie ma i scenariusz kontynuacji gry w zawieszeniu w trendzie bocznym pozostaje zakładem bazowym.

Adam Stańczak             

Analityk DM BOŚ

Wydział Analiz Rynkowych

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.