Sprawdza się najczarniejszy scenariusz – Rosja zdecydowała się zaatakować Ukrainę. Państwa Zachodu mówią o poziomie agresji niewidzianym w Europie od końca drugiej wojny światowej. Wcześniej Rosja zapewniała, że chodzi jej jedynie o ustabilizowanie sytuacji w separatystycznych republikach. W nocnym orędziu Putin zakomunikował jednak, że celem operacji jest całkowita demilitaryzacja Ukrainy, a działania zbrojne prowadzone są na terytorium całego kraju. W ostatnich tygodniach świat żył w niepewności, nie wiedząc czy Putin naprawdę zamierza zaatakować Ukrainę, czy jedynie blefuje. Obecnie wiemy już niestety, że to nie był blef. To jednak w żadnym stopniu nie zmniejszyło niepewności, a nawet doprowadziło do jej wzrostu. Putin pokazał, że jest nieobliczalny. Zachód zdaje się robić wszystko, aby uniknąć konfliktu zbrojnego, jednak taki scenariusz jest coraz bardziej prawdopodobny, a NATO zwiększa obecność wojsk na wschodniej flance. Reakcję rynków można opisać jednym słowem – panika! Na europejskich parkietach obserwowaliśmy kilkuprocentowe spadki, im dalej na wschód tym większe – WIG20 stracił około 10 proc. To jednak nic w porównaniu z przeceną na rosyjskim rynku akcji – indeksy MOEX i RTS traciły ponad 30 proc. Ceny ropy po raz pierwszy od 2014 r. przekroczyły 100 USD za baryłkę, a złoto dotarło w okolice 1970 USD za uncję. Kurs USD/RUB dotarł do 89,00 i był najwyższy od 2016 r.