Większość rynków poruszała się od impulsu od impulsu i od kolejnej depeszy do kolejnej depeszy na temat sporadycznych wymian ognia między  wojskami ukraińskimi i separatystami. Inwestorzy nie koncentrowali się na faktach, iż do takich wymian dochodzi w tym regionie właściwie każdego dnia. Ważne było, iż doniesienia podnoszą ryzyko konfliktu między Rosją oraz Ukrainą i zamiast deeskalacji napięcia pojawiają się zmienne zwiększające szanse wybuchu wojny, której ryzyko kładzie się cieniem na rynkach od kilku tygodni. W przypadku GPW przecena na rynkach bazowych wymieszała się z osłabieniem  złotego, co sygnalizowało wzrost awersji inwestorów do regionu. W finale WIG20 stracił 1,7 procent przy spadku niemieckiego DAX-a o 0,7 procent. Warto odnotować wielkość obrotu, która w WIG20 nie przekroczyła 700 mln złotych. W istocie pod względem aktywności rozdanie było bardzo spokojne, co wskazuje na próbę przeczekania przez rynek presji spadkowej z otoczenia i postrzegania Warszawy przez pryzmat większego ryzyka w regionie. Swoje znaczenie miała również konsolidacja, która zdominowała zachowanie WIG20 od finałowych sesji stycznia. W istocie w czwartek rynek ulokował WIG20 w rejonie 2175 pkt., z którego testowanie górnego ograniczenia konsolidacji 2264-2120 pkt. wymaga ruchu dwukrotnie większego od zmienności dziennej mierzonej wskaźnikiem ATR z 14 sesji. Dolne ograniczenie konsolidacji jawi się jako bliższe, ale spadek w rejon 2120 pkt. też musi być większy od wartości ATR z 14 sesji, która lokuje się ostatnio na poziomach zbliżonych do najwyższych na przestrzeni roku. Rynek jawi się zatem jako dobrze ułożony, by na zamknięciu sesji piątkowej podtrzymać zawieszenie WIG20 w trendzie bocznym i przenieść czekanie na przesilenie na kolejny tydzień.