Przyczyny spadków były dwie – mniejsze od spodziewanego zaufanie amerykańskich konsumentów i gorsze od prognozowanych wyniki kilku dużych spółek.
Spadek indeksu Conference Board wzmocnił obawy, że rosnące bezrobocie pogorszy nastroje konsumentów, a w rezultacie zmniejszy ich wydatki, co niekorzystnie odbije się na wynikach wielu spółek. Już wczoraj obawy te potwierdziły raporty dwóch dużych sieci handlowych. Aż o 16 proc. spadł kurs akcji Office Depot, gdy ta druga pod względem wielkości sieć sklepów ze sprzętem biurowym poinformowała o stracie w drugim kwartale w wysokości 22 centów na akcję. Analitycy spodziewali się 12 centów. Prawie 5,5 proc. straciły papiery spółki Coach, największego w USA producenta luksusowych toreb ze skóry. Jego przychody spadły o 0,5 proc., bardziej niż prognozowali analitycy. Potwierdziło to obawy, że rosnące bezrobocie i spadająca wartość domów zniechęcają klientów do kupowania rzeczy nie zaspokajających podstawowych potrzeb.
Na największych europejskich giełdach indeksy spadały po wypowiedzi prezesa BP, który ostrzegł, że wyczekiwane wychodzenie z obecnej recesji będzie długotrwałe i powolne. Kurs akcji spółki spadł o 3 proc., mimo że jej zysk w drugim kwartale był lepszy od prognozowanego. O 10 proc. inwestorzy przecenili papiery Deutsche Banku. Wprawdzie zysk spółki wzrósł w II kwrtale o 68 proc. i był większy niż prognozowano, ale ten największy niemiecki bank poinformował też o konieczności utworzenia rezerw w wysokości miliarda euro na pokrycie strat ze złych kredytów. UBS obniżył rekomendację dla DB z „kupuj” do „neutralnej”.
Cena ropy naftowej spadła wczoraj w Londynie poniżej poziomu 70 USD za baryłkę. Staniały też metale przemysłowe poza aluminium. Inwestorów z rynków surowcowych zaniepokoiła przecena dominująca wczoraj na największych giełdach akcji. Zniechęciło ich też umocnienie się dolara w stosunku do innych walut, gdyż w tej sytuacji nie ma potrzeby wykorzystywania surowców jako inwestycji alternatywnej wobec amerykańskiej waluty. Cena ropy spadła też po wypowiedzi prezesa BP Tony’ego Haywarda, który uważa, że niewiele jest na razie dowodów na ożywienie popytu. Po południu za baryłkę ropy Brent z dostawą za trzy miesiące płacono na londyńskiej ICE 69,16 USD. W poniedziałek na zamknięciu kontrakty te kosztowały 70,81 USD.
Miedź też wczoraj staniała, natomiast aluminium drożało 11. dzień z rzędu i jego cena wzrosła do 1829 USD za tonę. To o 19 proc. więcej niż 13 lipca. Na rynku tego metalu panuje przekonanie, że w tym kwartale zwiększą produkcję fabryki samochodów.