Przez cały dzień WIG był na minusie, co było przedłużeniem słabości widocznej już w ostatnich godzinach poniedziałkowej sesji. Im bliżej jednak było końca wczorajszych notowań, tym apetyt inwestorów na ryzyko się zwiększał. Ostatecznie WIG znalazł się co prawda 0,9 proc. pod kreską względem poniedziałkowego zamknięcia, ale jednocześnie 0,6 proc. powyżej dziennego minimum. Chociaż po trzech tygodniach nieprzerwanego marszu na północ, zadyszka jest zrozumiała, to na razie skala przeceny jest zbyt mała, by można było mówić o zagrożeniu trendu wzrostowego, zwłaszcza w średnim terminie.
Uwagę zwraca przy tym stabilność notowań małych spółek. Kojarzony z nimi indeks sWIG80 stracił wczoraj zaledwie 0,1 proc. Taka stabilność nie jest zresztą domeną wyłącznie wczorajszej sesji. Jeśli spojrzymy na dane za ostatnie dwa tygodnie, to okazuje się, że akcje małych spółek są nie tylko mniej ryzykowne, ale też rosną w tempie nawet nieco szybszym niż walory tuzów warszawskiej giełdy. Odchylenie standardowe dziennych stóp zwrotu - miara zmienności lubiana przez matematyków - wynosi 2,2 proc. dla WIG20 i tylko 0,8 proc. dla sWIG80. Tymczasem średnia dzienna zmiana indeksów to odpowiednio 0,5 i 0,6 proc. Mniejsze ryzyko i większa zwyżka sugerują, że małe spółki ciągle są faworytem inwestorów.
Dla inwestorów czytających nasze analizy nie powinno być to o tyle zaskoczeniem, że już kilka razy pisaliśmy, że w dobie odwracania się cyklu koniunkturalnego w gospodarce, to właśnie akcje "maluchów" przynosiły zawsze w przeszłości (jak i obecnie) większe i bardziej stabilne zyski. Dane za lipiec w połączeniu z podanym w poniedziałek świetnym odczytem wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu doskonale wpisują się w ten schemat.
W minionym miesiącu różnica między rocznym tempem zmian sWIG80 i WIG20 powiększyła się do 23 pkt proc. To najwięcej od października 2007 r. Poprawa sytuacji gospodarczej sygnalizowana przez PMI powinna sprzyjać kontynuacji tej tendencji.
Sceptycy mogą co prawda argumentować, że przeszkodą są bujające w obłokach wskaźniki C/Z. Średnia tego wskaźnika dla spółek z sWIG80 to 56, czyli nawet nieco więcej niż u szczytu hossy w połowie 2007 r. Wydaje się jednak, że porównywanie obecnej sytuacji z końcówką hossy jest o tyle nieuzasadnione, że podczas gdy wtedy wysokie C/Z były wyrazem oczekiwań na szybkie powiększenie i tak dużych zysków spółek, to obecnie wyniki są anormalnie niskie (w wielu przypadkach są ujemne). Z niskiego poziomu mogą urosnąć znacznie łatwiej niż z wysokiego.