Spadek „usługowego” indeksu ISM, jakkolwiek nie wywołał wczoraj szoku wśród inwestorów, jest bardzo niepokojącą wiadomością. Nie tylko dlatego, że indeks ten miał najniższą wartość od sierpnia, ale z uwagi na to, że po dwóch miesiącach rozwoju, amerykański sektor usług ponownie zaczął się kurczyć. Niepokoić może też to, że indeks ten nie jest jedynym powodem do obaw.
Wystarczy wymienić rekordowe bezrobocie, brak wyraźnego odbicia na rynku nieruchomości, słabsze od prognoz wyniki sprzedaży w Czarny Piątek, słabe listopadowe wyniki amerykańskich detalistów, czy też rezygnację przez Amerykanów z transakcji kartami kredytowymi na rzecz gotówki, co jest wyraźnie prooszczędnościową postawą. W tej sytuacji można zadać sobie pytanie, czy obserwowany od marca wzrost cen akcji i idący z tym w parze wzrost surowców nie jest przesadzony?
[obrazek=http://www.xtb.pl/repository/komentarze/EUR_10.png]
Wczorajsza publikacja indeksu ISM dla amerykańskiego sektora usług nie wywołała szoku wśród inwestorów. Podobnego szoku prawdopodobnie nie wywołają dzisiejsze dane z rynku pracy. Nie zmienia to jednak faktu, że ich publikacja będzie wydarzeniem dnia, na które to wydarzenie będą czekali inwestorzy na większości rynków.
W listopadzie prognozuje się utrzymanie stopy bezrobocia na poziomie 10,2 proc., przy jednoczesnym spadku zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 130 tys. W przypadku tych drugich danych nastąpiło jednak spore rozstrzelenie prognoz. Oscylują one w przedziale od 100 tys. do 140 tys. Optymiści zwracają uwagę m.in. na ostatni spadek nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do 457 tys. z 512 tys. na początku listopada. Pesymiści wskazują natomiast na raport ADP, który informował o spadku miejsc pracy w USA o 169 tys.