Choć na początku wczorajszych notowań europejskie indeksy poszły w górę, zwyżki szybko zostały ograniczone, a niemiecki wskaźnik DAX znalazł się nawet na minusie. Lepiej od niego radziły sobie indeksy w Londynie i Paryżu, lecz ich zwyżki nie były zbyt widoczne.
Na finiszu okazało się, że DAX stracił 0,2 proc., paryski CAC wzrósł o 0,7 proc., a londyński FTSE-100 o 0,2 proc. Żadna z trzech głównych europejskich giełd nie wspięła się na nowy szczyt hossy, ale udało się to kontynentalnemu indeksowi Stoxx 600, który zyskiwał na koniec dnia niespełna 0,3 proc. (na pierwszych grudniowych sesjach rósł on dużo żwawiej).
Na inwestorach praktycznie żadnego wrażenia nie zrobiła decyzja agencji Fitch, która aż o trzy stopnie obniżyła ocenę kredytową Irlandii. Trudno jednak, aby było inaczej, skoro sytuacja Zielonej Wyspy jest wszystkim doskonale znana, a pakiet ratunkowy dla niej już od jakiegoś czasu uzgodniony. Żadnym zaskoczeniem nie była decyzja Banku Anglii, który nie zmienił ani stóp procentowych, ani kwoty przeznaczonej na skup obligacji.
Równocześnie gracze niezbyt przejęli się korzystnymi tym razem informacjami z rynku pracy w USA – liczba ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu zmalała, a czterotygodniowa średnia z tych danych spadła do poziomu najniższego od ponad dwóch lat.Wieści z rynku pracy jedynie na chwilę poderwały indeksy za Atlantykiem. Przeciwwagą dla danych makro były w opinii analityków m.in. korekta prognoz finansowych przez koncern DuPont oraz umocnienie dolara, które przyczyniło się do spadku wycen producentów surowców.
Na rynku surowcowym uwagę zwracał wczoraj głównie nowy rekord cen miedzi, po którym nastąpiło jednak przerwanie ośmiodniowej serii zwyżek notowań tego metalu.