Na początku tygodnia kolejną niespodziankę przyniosła decyzja Banku Rezerw Australii, który również sprowadził stopy do najniższego w historii poziomu. Widocznie krajowa Rada Polityki Pieniężnej chciała się wpisać w ten globalny trend i wczoraj ku zaskoczeniu wielu obniżyła stopy o 25 pkt bazowych do kolejnego rekordowo niskiego poziomu. Wspólny mianownik tych decyzji jest mniej więcej podobny i sprowadza się do coraz większego zniecierpliwienia wobec nienadchodzącego, a spodziewanego od kilku miesięcy ożywienia.

Bankierom udzielać zaczęła się też presja medialna, by zacząć działać. Szczególnie widoczna była ona w Europie, gdzie stopa bezrobocia wspina się na nowe rekordy. W Polsce z kolei RPP zrobiła sobie jedynie jednomiesięczną przerwę w cięciach, mimo że prezes Marek Belka marcową obniżkę nazwał „dopełniającą" cały cykl. Być może więc w obliczu słabości gospodarek przygotować się trzeba na więcej niespodzianek i szybkich zmian stanowisk. Z kolei tego typu impulsy mogą zacząć przekładać się w pozytywny sposób na rodzimy rynek akcji, co zresztą już zaczyna być widoczne. Dotychczas bowiem zdecydowanie większym beneficjentem łagodnej polityki monetarnej był krajowy rynek długu, podczas gdy popyt na akcje koncentrował się na rynkach rozwiniętych. Rynki rozwijające się pozostawały na uboczu, ale powoli dostrzec można zmianę. Otóż przy założeniu, że przecena na rynku surowców kulminowała  w kwietniu, to w dalszej części roku spodziewać się można próby odbudowy na rynku towarów. To z kolei byłoby upragnionym wsparciem dla parkietów zgromadzonych w słabym indeksie MSCI Emerging Markets, w tym dla GPW.

Pytaniem otwartym pozostaje jednak postawa rynków w maju, który nosi przecież niesławne miano słabego miesiąca dla akcji. Zresztą w ostatnich trzech latach inwestorzy na Wall Street mogli być pewni tylko jednej rzeczy – majowych strat, które jak w żadnym innym miesiącu pokazywały się co roku. Pytanie jednak, czy ta kalendarzowa zależność zdoła zatrzymać bardzo silnie rozpędzony rynek. Na horyzoncie nie widać bowiem większego katalizatora do spadków poza chęcią realizacji zysków. Nie można jej jednak nie doceniać, skoro tegoroczne zachowanie indeksu S&P500 jest najlepsze od 1991 roku...