Trzy dni mocnych zwyżek najwyraźniej zaspokoiły oczekiwania sporej części inwestorów, w tym finansowych, którzy we wtorek od rana przystąpili do sprzedawania akcji. Do zamykania pozycji w papierach wartościowych notowanych na GPW sprzyjało też pogorszenie sentymentu na globalnych rynkach finansowych, za czym stały poniedziałkowe spadki na giełdzie nowojorskiej.
Przewaga sprzedających była widoczna już na otwarciu notowań. Główne indeksy warszawskiego parkietu, podobnie zresztą jak i inne rynki Starego Kontynentu wystartowały pod kreską. Kolejne godziny na giełdach europejskich wyglądały bardzo podobnie. O niechęci inwestorów do kupowania akcji mógł świadczyć fakt, że do większej aktywności nie były ich w stanie nawet poderwać znacznie lepsze od oczekiwanych dane o nastrojach niemieckich finansistów (Indeks Instytutu ZEW). Wskaźnik w listopadzie wzrósł do 54,6 pkt. (najwyższy poziom od czterech lat) z 52,8 pkt. miesiąc wcześniej. Prognozy zakładały zwyżkę ale tylko do 54 pkt. Podobnie neutralnie rodzimi gracze obeszli się z informacjami o rosnących wynagrodzeniach w naszym kraju czy podniesieniu przez OECD prognoz tempa rozwoju naszej gospodarki w bieżącym i przyszłym roku.
Dlatego na zamknięciu WIG 20 tracił 0,82 proc. co oznaczało, że zatrzymał się na poziomie 2600,66 pkt. WIG 30 spadał o 0,8 proc. do 2738,86 pkt. a WIG o 0,65 proc. do 54778,86 pkt. Znacznie lepiej prezentowały się średnie i mniejsze spółki. Indeks mWIG 40 stracił tylko 0,41 proc. a sWIG80 ledwie 0,16 proc. Wyprzedaży akcji towarzyszyły wyraźnie mniejsze niż w poniedziałek obroty co należy interpretować pozytywnie. Przez cały dzień właściciela zmieniły akcje za niespełna 0,9 mld zł. W poniedziałek obroty przekraczały 1,2 mld zł.
Spadki w Warszawie byłyby mniejsze gdyby nie słaba postawa PGE. Kurs na koniec dnia tracił 2,4 proc. bo dzień wcześniej Krzysztof Kilian, prezes energetycznego koncernu zrezygnował ze stanowiska. W trakcie notowań przecena wynosiła nawet 4,5 proc. Kiepsko, tracąc 2,9 proc., prezentował się BZ WBK. Ponad 1 proc. potaniały m.in.: KGHM, PKO BP i PZU. Na drugim biegunie znalazło się GTC, które podrożało kolejne 2,8 proc. bo ze spółki znikł nawis podażowy akcji ze strony głównego udziałowca. Dobrze prezentowały się też Tauron i Telekomunikacja Polska, na których można było zarobić po ponad 1 proc.
Na rynku walutowym również przeważali sprzedający. Późnym popołudniem euro kosztowało w Warszawie 4,1720 zł co oznaczało 0,15-proc. zwyżkę. Frank był wyceniany na 3,3850 zł (zmiana o 0,1 proc.) a dolar na 3,0880 zł (bez zmian).