Z jednej strony WIG20 nie ma się w tym roku czym pochwalić (co jest skutkiem silnej korelacji z emerging markets za sprawą choćby spółek surowcowych), z drugiej – hossa w segmencie rodzimych małych i średnich spółek to prosta konsekwencja ożywienia gospodarczego. Ono z kolei napędzane jest przede wszystkim przez eksport, którego największa część trafia do Niemiec. Stąd silna korelacja indeksów „misiów" z niemieckim DAX. To powiązanie sprawia, że warto przyglądać się zapatrywaniom niemieckich strategów na perspektywy ich rodzimego rynku. Mimo pokaźnej zwyżki DAX-a w tym roku (ponad 21 proc.) najnowszy raport Deutsche Banku jest pełen optymizmu. Poziom docelowy dla indeksu został podniesiony do 11 tys. pkt na koniec 2014 r. (19 proc. wyżej niż obecnie). Jednym z głównych argumentów jest fakt, że DAX jest wyceniany z największym od 5  lat dyskontem względem paneuropejskiego indeksu Stoxx600. Trzeba oczywiście pamiętać o czynnikach ryzyka. Jedną z niewiadomych jest tempo odradzania się inflacji w 2014 r. Od tego z kolei będzie uzależnione tempo wycofywania ultraluźnej polityki pieniężnej. Jej ewentualne szybkie zaostrzenie stałoby się przeszkodą na drodze do dalszego wzrostu wycen akcji.