Czwartkowa sesja na amerykańskim parkiecie przebiegała pod dyktando kupujących mimo, że indeksy zyskiwały na wartości umiarkowanie. Dow Jones wzrósł o 0,7 procent, S&P500 zyskał 0,9 procent, a Nasdaq Composite wskazał na zamknięciu aż +1,4 procent. Po zakończeniu notowań na GPW i w strefie euro, na rynek nie napłynęły żadne istotne informacje makroekonomiczne.
Dow Jones znajduje się obecnie nieznacznie poniżej dotychczasowego szczytu hossy. Podobna sytuacja wygląda na indeksie blue chipów na GPW. Wystarczy jedna popisowa sesja popytu, żeby indeksy w dobrej kondycji ustanowiły nowy szczyt.
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że długa pozycja dominuje w długim, średnim i krótkim okresie czasowym. Z drugiej strony zajmowanie pozycji w którąkolwiek stronę w obecnej sytuacji jest obarczone zwiększonym ryzykiem inwestycyjnym. Wynika to z przedłużającego się średnioterminowego trendu bocznego, który może doprowadzić do gwałtownego wybicia w obu kierunkach.
Szanse na wybicie w górę, w dół lub pozostanie w dotychczasowej konsolidacji rozkładają się w takiej samej proporcji. Ta perspektywa nie zachęca inwestorów do angażowania się zarówno na rynku kasowym jak i terminowym.
Zamknięcie parkietów azjatyckich wypadło w kolorze zielonym. Japoński Nikkei 225 zyskał 1,1 procent, Hang Seng wzrósł o 0,9 procent, z kolei Shanghai B-Shares zyskał symbolicznie 0,3 procent. Sytuacja w regionie powoli stabilizuje się, ale przed giełdą tokijską jest wiele do odrobienia w relacji do innych parkietów międzynarodowych.