Rynki ciągle pod wpływem serii słabszych danych z USA

Ostatnie zaskakująco słabe dane o stanie amerykańskiej gospodarki ciągle wpływają na giełdy, szczególnie że zaskoczyły analityków.

Aktualizacja: 25.02.2017 17:02 Publikacja: 09.06.2011 02:44

Jarosław Jamka

Jarosław Jamka

Foto: Archiwum

Spowolnienie wzrostu w ramach ożywienia nie jest niczym specjalnym, o ile nie zaskakuje inwestorów z dnia na dzień. Nawet wtorkowe wystąpienie szefa Fedu, który starał się przekazać rynkom, że mocniejsze ożywienie, czyli powrót do tempa wzrostu PKB pomiędzy 3 a 4 proc., nastąpi już w drugim półroczu 2011 roku, zostało zignorowane przez rynek. Przeciwnie, rynki skupiły się na braku wzmianki o kolejnej edycji dodruku pieniądza (tzw. QE3). Co ciekawe, temat ciągle powraca i jest gorąco komentowany przez analityków. Część komentatorów z nadzieją podkreśla, że Bernanke nie wspomniał o QE3, ale też nie wykluczył takiej możliwości. Konsensus rynkowy jest jednak taki, że musiałoby dojść do zdecydowanie silniejszego spowolnienia, by Fed zdecydował się na kolejną odsłonę luzowania ilościowego.

Z pewnością doczekamy się poważnych (czyli w oparciu o badania naukowe) podsumowań wpływu QE2 na gospodarkę amerykańską i nie tylko. Jednakże patrząc z dzisiejszej perspektywy, skłaniałbym się do stwierdzenia, że korzyści – o ile wystąpiły – to nie są zbyt duże. O ile dodruk pieniądza wpłynął na ceny surowców i akcji

(które teraz wracają do równowagi – czyli w dół), to raczej nie poprawił sytuacji na rynku nieruchomości i pracy. Ktoś nawet złośliwie policzył, że stworzenie jednego miejsca pracy w gospodarce USA kosztowało Fed ponad 500 tys. dolarów.

Na dzisiaj rynki zachodnie potrzebują czasu na zdyskontowanie ostatnich wydarzeń. O fundamenty polskiej giełdy pozostaję natomiast spokojny. W sensie ekonomicznym jesteśmy jednym z landów niemieckich i dopóki gospodarka niemiecka pozostaje w tak dobrej kondycji jak dzisiaj – nie powinniśmy się obawiać większego spowolnienia. Ponadto gospodarka polska (ze względu na duży rynek wewnętrzny) w przeciwieństwie do Czech i Węgier, może w dużo większym stopniu liczyć na popyt wewnętrzny. Pogląd ten ma też odzwierciedlenie w stopach zwrotu na giełdach z naszego regionu (od początku roku to jedne z najlepiej zachowujących się rynków wśród emerging markets).

W krótkim terminie rynki muszą „odchorować” ostatnie negatywne zaskoczenia. Natomiast drugie półrocze powinno być już lepsze. Wtedy właśnie możemy oczekiwać powrotu ożywienia w USA, większego wzrostu w Chinach (w tym końca cyklu inflacji i zacieśniania polityki pieniężnej), większych wydatków na odbudowę Japonii. Będziemy też bliżej początku ożywienia na rynku nieruchomości w Ameryce (powinno nadejść najpóźniej na wiosnę przyszłego roku). Pamiętajmy, że pierwsze nieśmiałe jaskółki już się pokazały: wskaźniki PMI dla sektora

usług w USA i Chinach wzrosły w maju. A przecież mocny spadek amerykańskiego PMI usług w kwietniu był niezłą prognozą na spadkowy maj.

Giełda
Dołek na Wall Street wymazany
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Giełda
WIG20 wraca pod szczyt hossy
Giełda
Na giełdzie majówki nie ma. Kursy w piątek reagują na wyniki
Giełda
Odreagowanie WIG20 zatrzymane w połowie środowych spadków
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Giełda
Przed majówkowa wyprzedaż na polskich indeksach
Giełda
Podaż atakuje na finałowej sesji kwietnia