Nowy tydzień na GPW rozpoczął się wyjątkowo nieudanie. Od rana na parkiecie dominowały spadki, które pogłębiały się z godziny na godzinę.
Inwestorzy pozbywali się akcji z tych samych powodów co w poprzednim tygodniu. Kryzys finansowy w państwach z obrzeża eurolandu, spory polityków o pakiet pomocowy dla nich, groźba bankructwa Stanów Zjednoczonych i kłótnie republikanów i demokratów o program oszczędnościowy - to tylko część informacji, z których każda jest wystarczającym powodem do zamykania pozycji w akcjach. Wiadomości zachęcających do kupowania papierów, jak niezłe wyniki stress-testów największych europejskich banków, czy rosnące wynagrodzenia (to wiadomość z polskiego podwórka) jest daleko mniej i mają znacznie mniejszą siłę rażenia.
Odwrót od akcji nie dotyczył w poniedziałek tylko GPW. Na całym świecie gracze pozbywali się ryzykownych aktywów swoją uwagę skupiając na franku szwajcarskim, który jest rekordowo mocny do euro, dolara oraz złotego. Giełda we Frankfurcie o godz. 17.30 spadała o 1,5 proc. a Londynie o 1,8 proc. Spadki pogłębił jeszcze fatalny początek notowań za oceanem gdzie indeksy w pierwszej części notowań traciły ponad 1 proc.
Parkiet w Warszawie na koniec dnia, dzięki niewielkiemu odbiciu w ostatnich minutach, zakończył dzień na poziomie 46740 pkt. (dla WIG). Oznaczało to stratę o 2,19 proc. Indeks WIG 20 zniżkował o 2,62 proc. do 2675 pkt. Jest na najniższym poziomie od końca lutego. Dobrą informacją jest, że przecenom towarzyszyły niewielkie obroty (wyniosły niespełna 800 mln zł) co świadczy o tym, że inwestorzy nie akceptują obecnych wycen i liczą na odbicie.
Najgorszą lokatą z WIG20 był w poniedziałek Kernel, który stracił 4,8 proc. Analitycy ING zalecają sprzedaż akcji ukraińskiej firmy. Najlepszą lokatą, co jest już tradycją na spadkowej sesji, były papiery Telekomunikacji Polskiej, która jest mało wrażliwa na wahania koniunktury. Można było na nich zarobić 0,2 proc. Spośród blisko 400 firm notowanych na GPW przeszło 300 straciło na wartości.