Mimo to można odnieść wrażenie, że stopień, w jakim ten nastrój grozy przekłada się na koniunkturę giełdową na warszawskim parkiecie, jest ostatnio relatywnie niewielki. Spójrzmy na wykres WIG20. Na trwającą od początku miesiąca korektę spadkową złożyło się właściwie jedynie tąpnięcie z  9?listopada, a od tego czasu WIG20 stabilizuje się w okolicach poziomu 2300 pkt, czemu towarzyszy malejąca zmienność notowań. Złe wiadomości przestały robić na inwestorach wielkie wrażenie. Dzięki temu, że korekta spadkowa jest tak łagodna, WIG20 jest ciągle powyżej średnioterminowego wsparcia, jakie na wysokości 2222 pkt tworzy lokalny dołek z 20 października (dno poprzedniej korekty). Tym samym ciągle jest szansa na pozytywny scenariusz, jakim byłby powrót do niedawnych lokalnych szczytów (2415 pkt w cenach zamknięcia), a potem atak na maksimum z końca sierpnia (2451 pkt).

Takiemu rozwojowi wydarzeń sprzyjałyby nie tylko oczekiwania na rajd św. Mikołaja, ale też sygnały wysyłane przez wskaźniki techniczne. Oscylator stochastyczny (liczony na bazie 15 sesji) jest o krok od spadku do strefy wyprzedania. Poprzednio, kiedy się tam znalazł w połowie września, rynek był blisko ustanowienia dołka, po którym nadeszła solidna fala zwyżkowa.

Oczywiście nie da się też wykluczyć znacznie gorszego scenariusza. Ewentualne przełamanie wspomnianego wsparcia na wysokości 2222 pkt otworzyłoby drogę do spadku w kierunku wrześniowo-październikowych dołków ponad półrocznej tendencji zniżkowej. Na razie nie można wiarygodnie założyć, że ta nadrzędna tendencja się zakończyła. Argumentem za tym byłoby dopiero pokonanie wspomnianego maksimum z końca sierpnia – wówczas WIG20 znalazłby się najwyżej od ponad trzech miesięcy, a to byłby pierwszy tak poważny sygnał poprawy nastrojów.

Pytanie też, jak zachowają się kursy akcji na szerokim rynku, które są bardziej wrażliwe na perspektywy polskiej gospodarki, a nie bieżące doniesienia ze strefy euro. Na razie wykres gromadzącego głównie małe spółki indeksu sWIG80 nie daje jasnej odpowiedzi na to pytanie, sugerując raczej zachowanie ostrożności. Indeks już od ponad miesiąca oscyluje wokół pułapu 9000 pkt, nie chcąc potwierdzić ani scenariusza negatywnego (atak na wrześniowe dołki bessy), ani też pozytywnego (atak na maksimum z końca sierpnia). Wiadomo, że recesja w strefie euro uderzyłaby w zyski polskich spółek, ale trudniej odpowiedzieć na pytanie, na ile zagrożenie to jest już uwzględnione w wycenach.