Poniedziałkowa sesja, mimo niezłego początku (główne indeksy wystartowały na niewielkich plusach) zdominowana jest przez sprzedających. Wczesnym popołudniem WIG 20 spadał o 0,56 proc. do 2298 pkt. WIG traci 0,54 proc. co oznaczało, że zatrzymał się na poziomie 41274 pkt. Na minusach były też pozostałe indeksy. Obroty po godz. 14 przekroczyły 350 mln zł. Były zatem istotnie mniejsze niż o tej samej porze w piątek.
Z największych firm aż 15 było na minusach. Największe spadki (2,9 proc.) dotknęły TVN. Wśród nielicznych drożejących podmiotów było PBG, które zyskiwało 3 proc. Warto jednak przypomnieć, że w piątek papiery budowlanej firmy straciły 6,8 proc.
Na giełdach zachodnioeuropejskich również dominuje kolor czerwony. Warto zauważyć, że spadki są większe niż w Warszawie. Giełda niemiecka spada o 1,1 proc. a francuska o 1,25 proc. Parkiet londyński jest na 0,8-proc. minusie. Liderem spadków jest giełda turecka, która notuje prawie 1,9-proc. przecenę. Wyprzedażom, podobnie jak na GPW, towarzyszy wyraźnie mniejsza aktywność inwestorów.
Mocniejsza postawa naszego parkietu t m.in. konsekwencja porannej informacji, że JP Morgan podwyższył do 2,75 proc. z 2 proc. prognozę dotyczącą tempa wzrostu PKB dla Polski w I kwartale. Prognoza na cały rok wzrosła do 3 proc. z 2,7 proc. "W oparciu o aktywność gospodarki i poziom zamówień w styczniu, a także przeglądy kondycji gospodarki z lutego, sądzimy, że wyniki za I kwartał będą lepsze niż zakładaliśmy" – napisano w uzasadnieniu.
Wiadomość nie była jednak w stanie zneutralizować całkowicie rosnącej niechęci inwestorów do ryzykownych aktywów. Rynki zdyskontowały już wszystkie pozytywne informacje z Grecji oraz nieco lepsze od oczekiwanych dane dotyczące kondycji gospodarek europejskich, które były publikowane z zeszłym tygodniu. Dzisiejszy kalendarz danych makro jest pusty. Inwestorom brakuje zatem paliwa do nabywania akcji. W tej sytuacji do głosu dochodzą sprzedający, którzy obawiają się, że rosnące ceny ropy naftowej będą miały negatywne przełożenie na gospodarkę światową i wydłużą okres potrzeby jej powrotu na tory wzrostu.