Również inwestorzy w Stanach Zjednoczonych mają w piątek dzień wolny. Nie oznacza to jednak, że na światowych rynkach nie będzie się nic działo. Przeciwnie. Właśnie na piątek przewidziane są publikacje danych z amerykańskiego rynku pracy. Inwestorzy poznają oficjalną stopę bezrobocia oraz zmianę zatrudnienia w sektorze pozarolniczym. Na reakcje trzeba będzie jednak poczekać, w większości przypadków aż do wtorku. Mimo przedświątecznych nastrojów czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie miała bardzo ciekawy przebieg. WIG20 dzień zaczął od wzrostu, jednak podaż szybko przystąpiła do ataku i po niespełna dwóch godzinach handlu wskaźnik największych firm z GPW zjechał pod kreskę i w pewnym momencie tracił nawet 0,7 proc. Optymiści nie dali jednak za wygraną. Po tym, gdy
WIG20 ustanowił minimum sesji na poziomie 2241 pkt, kolejne godziny handlu należały już do kupujących. Ostatecznie indeks zyskał 0,3 proc. i skrócony tydzień zakończył na poziomie 2263 pkt. Obroty na całym rynku wyniosły 481 mln zł.
Waluty
Dużo się działo na rynku walutowym. W czwartek w pewnym momencie euro kosztowało już tylko 1,1995 franka szwajcarskiego i tym samym kurs EUR/CHF przebił kurs minimalny (1,2 franków za euro) wyznaczony w ubiegłym roku przez Szwajcarski Bank Centralny. Odbiło się to również na kursie franka względem złotego. W ciągu dnia za helwecką walutę trzeba było zapłacić nawet 3,47 zł, czyli o ponad 3 gr więcej niż w środę.
Surowce
Na rynku surowców drożało w czwartek złoto, które w ciągu kilku ostatnich dni mocno traciło na wartości.
Po południu za jedną uncję cennego kruszcu trzeba było zapłacić 1630 USD, czyli o 0,5 proc. więcej niż w środę. Zdaniem specjalistów odbicie to może mieć charakter krótkotrwały. Wzrost cen złota hamuje przede wszystkim Rezerwa Federalna, która coraz rzadziej wspomina o możliwości przeprowadzenia trzeciej rundy ilościowego luzowania polityki pieniężnej.