Inwestorzy nadal poszukują bezpieczeństwa, czego przykładem są kolejne kraje, które plasują obligacje z ujemnymi rentownościami. Póki pieniądz nie zacznie odpływać z rynku długu (wyselekcjonowanych rynków długu) nie mamy co myśleć o odmianie sytuacji na rynkach akcji. Warto również zwrócić uwagę na notowania CDS-ów, które wszystkie zazwyczaj poruszały się w jednym kierunku. Obecnie widać malejące obawy odnośnie do prawdopodobieństwa bankructwa większości krajów z wyjątkiem Hiszpanii i Italii.

Ujemne rentowności obligacji, spadające wyceny CDS-ów skłaniają do nieco przewrotnej tezy, że rozrasta się nam w Europie tzw. bezpieczna przystań. Może następna uwaga będzie truizmem, ale na rynku międzynarodowym jest potężna masa gotówki, tylko że na razie jest ona zaparkowana w obligacjach. Rynek ewidentnie czeka na jakiś impuls, który skieruje ten strumień na rynek akcji. Codziennie próbujemy zgadnąć, co może być takim impulsem, ale na razie każde tezy rynek obraca w pył. Na razie większość obstawia, że może to być luzowanie ze strony Fedu lub EBC. Jest w tym sporo logiki, ponieważ na razie mamy ciągle słabe odczyty wskaźników makroekonomicznych i jeszcze przez kilka miesięcy może nie być poprawy. A banki centralne, działając metodą „za pięć dwunasta", zdążą jeszcze poluzować politykę, zanim wskaźniki odbiją się same przez się. Pocieszające jest, że za bezpieczną przystań została uznana już nawet Francja, czyli jesteśmy bardzo blisko szczytu hossy na obligacjach.