Już wcześniej zwracałem uwagę, że zanim w przeszłości dochodziło do ustanowienia twardego dna cyklu koniunkturalnego, roczna dynamika produkcji za każdym razem osuwała się poniżej zera. Wczorajsze dane potwierdzają, że tym razem nie powinno być inaczej. Tak było bowiem w październiku 1998 r., maju 2001 r., marcu 2005 r. oraz w sierpniu 2008 r. W trzech z czterech z tych przypadków WIG miał już za sobą silną falę bessy. Wejście przemysłu w recesję było więc fundamentalnym potwierdzeniem/uzasadnieniem wcześniejszej przeceny akcji. Nie był to jednak warunek wystarczający do tego, by bessa się skończyła. Taki optymistyczny scenariusz miał miejsce jedynie na jesieni 1998 r., natomiast w latach 2001 i 2008 na koniec spadków trzeba było jeszcze poczekać. W 2008 r. nadchodziła dopiero druga, jeszcze bardziej dramatyczna, połowa bessy. W tym kontekście należałoby przyjąć paradoksalnie założenie, że moment, w którym roczna dynamika produkcji stanie się ujemna (a brakuje do tego już niewiele), będzie kolejnym drogowskazem na trasie do końca bessy i początku hossy.
Słabnąca koniunktura to także sygnał dla RPP, przybliżający perspektywę obniżki stóp procentowych. To kolejny warunek końca wielomiesięcznego trendu spadkowego na GPW.
Póki co jednak niesprzyjające warunki makroekonomiczne wywierają ciągle niekorzystny wpływ na sytuację na warszawskim parkiecie. WIG od czasu pamiętnego sierpniowego krachu z ub.r. (który z dzisiejszej perspektywy można traktować jako przestrogę dla ekonomistów przed słabnięciem gospodarki) nie może wydostać się z szerokiego trendu bocznego. To zresztą i tak w miarę korzystny scenariusz, biorąc pod uwagę to, co działo się w 2008 r.
Zdominowany przez duże spółki WIG nie oddaje jednak w pełni sytuacji na szerokim rynku akcji. Jak zwykle w okresie cyklicznej słabości gospodarki najmocniej jej efekty odczuwają małe spółki. Stąd choćby pojawiające się coraz częściej wnioski o upadłość. Zanim spadną stopy procentowe, część firm nie wytrzyma presji związanej z wysokim zadłużeniem, a jednocześnie mniejszymi wpływami gotówki. Grupujący prawie 200 małych spółek indeks WIG-Plus przymierza się właśnie do przetestowania dołka z grudnia ub r. Warto też obserwować wykresy spółek groszowych. Ich kursy jak spadały, tak nadal grosz po groszu spadają. ¶ fot. archiwum