Martwiono się zarówno o przyszłą politykę Rezerwy Federalnej, jak również o ewentualne porozumienie w sprawie tzw. klifu fiskalnego. Tyle tylko, że była to gra pozorna. Przy obecnym układzie sił w Federalnym Komitecie Otwartego Rynku (FOMC), ewentualna wygrana Mitta Romney'a, co w opinii wielu prowadziłoby do zastąpienia Bena Bernankego przez kogoś o bardziej jastrzębim stanowisku, nie oznaczałaby istotnej zmiany prowadzonej przez Fed polityki monetarnej. Tak samo wyniki wyborów prezydenckich, przy obecnym zbalansowanym układzie sił w Kongresie, nie mogły ani przybliżać, ani oddalać porozumienia w sprawie klifu fiskalnego.
Teraz, gdy Amerykanie wybrali już prezydenta, jedną trzecią Senatu i całą Izbę Reprezentantów, efektem czego było utrzymanie politycznego status quo w Stanach Zjednoczonych, uwaga rynków w sposób bezpośredni będzie już koncentrować się na temacie klifu fiskalnego. Jest on kluczowy z punktu widzenia nastrojów na rynkach finansowych. Inne tematy, w tym przede wszystkim temat problemów Grecji, to wątki poboczne, na które nie warto zwracać większej uwagi. Szczególnie, że wydaje się niemal pewne, iż Grecja ostatecznie otrzyma kolejną transzę pomocy finansowej. Nikomu na rękę nie jest teraz jej wyjście ze strefy euro.
„Fiscal cliff" prawdopodobnie do końca roku będzie ogniskował uwagę inwestorów. Podobnie jak w przypadku pomocy dla Aten można mieć pewność, że amerykańscy politycy staną na wysokości zadania i ostatecznie nie wydarzy się żadna finansowa tragedia.
Z punktu widzenia rynków dużo ważniejsze będzie jednak to, w jakiej atmosferze będzie budowało się porozumienie w Kongresie. Czy będą to przedłużające się negocjacje, a rozwiązania zostaną przyjęte „za pięć dwunasta", chwilę przed tym jak wystrzelą sylwestrowe race? Czy może jednak szybko zostaną wdrożone tymczasowe rozwiązania, co da politykom czas na właściwe negocjacje? Ten pierwszy scenariusz będzie oznaczał utrzymywanie się okresu niepewności aż do sylwestra i prawdopodobną kontynuację spadkowej korekty na światowych giełdach. W tym na GPW.
Drugi scenariusz natomiast gwarantowałby rajd św. Mikołaja na rynkach akcji. Szczególnie że z USA w dalszym ciągu płyną pozytywne dane makroekonomiczne, a teraz jeszcze podobnie dobre dane zaczynają też napływać z Chin.