Zaskakujące jest nawet podobieństwo w postrzeganiu rynków wschodzących: dominują obawy dotyczące zwłaszcza Chin.
Tak jak w zeszłym roku, mimo tych wszystkich zagrożeń, rynki wybierają powolny wzrost. Strach jest mniejszy między innymi dzięki temu, że w tym roku indeksy akcji rosły – dwanaście miesięcy temu otrząsaliśmy się dopiero z sierpniowego krachu. Temu wychodzeniu z dołków sprzyjały poprawiające się dane makroekonomiczne: rynki były zaskakiwane pozytywnie.
I tu docieramy do kolejnego podobieństwa z przełomem 2011 i 2012 roku. Wskaźniki PMI dla przemysłu poprawiają się na całym świecie; budujące są zwłaszcza publikacje danych dotyczących Chin – zarówno PMI oficjalny, jak i ten obliczany przez HSBC, ostatnio wzrosły i przekraczają 50 pkt. Niemiecki Ifo również był wyższy od oczekiwanego. Nastroje wśród przedsiębiorców są dobre, ale gorzej jest z konsumentami: ich zaufanie w strefie euro jest na poziomach, które wskazywałyby głęboką recesję. Pesymista powie, że poprawa sytuacji przedsiębiorstw jest aberracją; optymista z kolei zauważy, że firmy zwykle wyprzedzają swoich klientów, i zaraz usłyszymy również o lepszych nastrojach wśród konsumentów. Pierwszą jaskółką mogą być wtorkowe dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku – to kolejne dane z USA, które są lepsze od spodziewanych. W Stanach Zjednoczonych sytuacja na rynku nieruchomości jest dobra. Zapas domów na sprzedaż jest taki jak przed ostatnim etapem ostatniej hossy – znikł nawis podażowy. Jednocześnie banki są bardzo ostrożne w udzielaniu nowych kredytów hipotecznych. To dobry znak, bo kierunek w polityce banków może być tylko jeden: w stronę luźniejszych wymagań wobec klientów.
Rynki pieniężne są spokojne o przyszłość. „TED spread", czyli różnica między ceną pieniądza na rynku międzybankowym a podstawową stopą procentową banku centralnego jest bardzo niski zarówno w USA, jak i w strefie euro. I o dziwo, jest nawet niższy na Starym Kontynencie – gracze na rynku międzybankowym nie boją się kłopotów płynnościowych w systemie finansowym.
Dlatego w tym roku, więty Mikołaju, proszę Cię o przewidywalną sytuację polityczną. Tylko tego potrzeba rynkom, bo z innymi problemami same sobie radzą. Proszę Cię, żebyś przyniósł spokój w strefie euro i szybki konsensus w sprawie klifu fiskalnego w USA. I jeszcze proszę Cię o kilka dobrych arkuszy kalkulacyjnych: Komisja Europejska prognozowała 4,4 proc. deficytu finansów publicznych w Hiszpanii w 2012 roku, gdy teraz okazuje się, że ta liczba może przekroczyć 8 proc.