W efekcie zrobiony został kolejny krok w stronę spokojnego zamknięcia świątecznego tygodnia, który skończy się już w czwartek. Na relatywnie słabą na tle Europy postawę GPW wpływ miało zaniepokojenie inwestorów działalnością nadzoru bankowego, który robi wszystko, by zmusić banki do podjęcia działań w celu rozwiązania problemu kredytów we frankach szwajcarskich. Po mbanku przyszedł czas na PKO, któremu KNF zasygnalizowała ograniczenia w wypłacie dywidendy. Efektem była presja spadkowa na akcjach ważnego składnika WIG20, która od poranka ciążyła rykowi w Warszawie. W finale cena akcji PKO spadła o 0,4 procent i z blisko 100 mln na liczniku miała znaczący udział w obrocie w indeksie największych spółek i na całym rynku. Bilansem dnia jest spadek WIG20 o 0,1 procent z obrotem na poziomie 580 mln, który nie zmienia układu sił na wykresie indeksu. Od kilku dni średnia flirtuje z poziomem 2400 pkt., ale emocji w tej konfrontacji jest coraz mniej. Przyczyn takiego uśpienia trzeba szukać w kalendarzu, który zwyczajnie zniechęca do gry.

W kolejnych dniach GPW wraz z najważniejszymi rynkami europejskimi zostanie zamknięta aż do wtorku. W tym czasie Wall Street i rynki walutowe zderzą się z comiesięcznym raportem z amerykańskiego rynku pracy, którego przedsmak pojawił się już dzisiaj w postaci danych ADP. Skromny i niższy od prognoz wzrost liczby etatów w amerykańskim sektorze prywatnym każe oczekiwać słabego raportu Departamentu Pracy, ale waga piątkowych danych jest na tyle duża, iż gracze na GPW słusznie nie chcą wyprzedzać wydarzeń. Dlatego warto założyć, iż na jutrzejszej sesji nie wydarzy się już nic godnego uwagi. Powrót ze świątecznego wyciszenia może odbyć się w kontekście większej zmienności, co jest kolejnym czynnikiem wymuszającym dystans do przedświątecznego handlu.

Adam Stańczak

DM BOŚ