Popularny wskaźnik koniunktury na wschodzących rynkach akcji MSCI EM osiągnął najwyższą wartość od połowy września 2014 r., podobnie stało się z naszym WIG-iem. W przypadku polskich akcji jest to równoznaczne z dotarciem w pobliże górnej granicy trwającego od jesieni 2013 r. trendu bocznego. Tym samym po raz kolejny w ostatnich kilkunastu miesiącach rodzą się nadzieje na wyrwanie warszawskiej giełdy z marazmu. Trudno mieć wątpliwości, że zależeć będzie to głównie od czynników zewnętrznych, bo na krajowym podwórku nie widać ani czynników, ani kapitału (patrz: wciąż marne obroty na giełdzie), zdolnych do pokonania trwającej od dawna niemocy.

Silne zainteresowanie walorami z rynków wschodzących trudno tłumaczyć bieżącymi wydarzeniami. Marcowy PMI obniżył się z lutowych 51,9 pkt do 51,6 pkt, a w takich krajach jak Brazylia, Rosja czy Turcja można mówić o oznakach silnego spowolnienia koniunktury. Nawet w Chinach nie widać wciąż przełomu, jeśli chodzi o skalę ożywienia. Dobrze obrazujący długoterminowe tendencje gospodarcze wskaźnik wyprzedzający OECD spadł nawet w lutym w Państwie Środka do nowego minimum. Czynniki rzutujące na nastawienie do emerging markets też nie były korzystne w ostatnim czasie – dolar znów rósł w siłę, a surowce znalazły się pod presją. Objaśniać siłę rynków wschodzących mogą zatem przede wszystkim niższe wyceny akcji oraz poszukiwanie nowych miejsc do inwestowania przez kapitał wycofujący się ze Stanów Zjednoczonych w związku z wygórowanymi wycenami walorów na tamtejszym rynku, oznakami wytracania tempa przez ożywienie gospodarcze, słabymi przewidywaniami dla zysków spółek na najbliższe kwartały i perspektywą ograniczania wsparcia monetarnego.

W tej sytuacji pojawia się pytanie, jak bardzo obecne dyskonto w wycenie papierów z emerging markets może zostać zniwelowane. Bieżący wskaźnik C/Z w ich przypadku to 13,4 w porównaniu z 17,7 na globalnym rynku akcji i przeszło 20 w Europie. Przewidywania na najbliższe 12 miesięcy mówią o zniżce C/Z na rynkach wschodzących do 12, na świecie do 16,4, a na Starym Kontynencie do 17,2. Dyskonto w wycenach na rynkach wschodzących względem dojrzałych w ostatnich dziesięciu latach sięgało około 3 pkt. Żeby teraz dyskonto zmniejszyło się do takiego poziomu to przy stojących w miejscu cenach akcji na świecie emerging markets powinny zyskać kilkanaście procent.