Niewielka zmienność i symboliczne zmiany indeksów były irytujące, gdyż we wtorek na innych europejskich rynkach popyt zdominował notowania. Początkowo i u nas wydawało się, że będziemy mieli do czynienia z wzrostową sesją. WIG20 w pierwszym fragmencie notowań zyskiwał około 0,3 proc. Niestety, byki nie były w stanie pójść za ciosem. Całkowicie zignorowały one wzrostowy ruch na innych europejskich parkietach. Niemiecki DAX rósł ponad 2 proc., podobnie zresztą jak francuski CAC40. WIG20, zamiast iść tym samym tropem, zaczął zbliżać się do poziomu poniedziałkowego zamknięcia notowań. Mniej więcej od połowy sesji tkwił niemal w martwym punkcie. Tak było aż do końca notowań. Ostatecznie wskaźnik największych spółek naszego parkietu stracił symboliczne 0,01 proc. Przecenie nie oparły się średnie i małe spółki. Skąd się wzięła słabość warszawskiej giełdy? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. W ciągu dnia nie ukazały się żadne dane, które mogłyby wstrząsnąć rynkiem. Być może inwestorzy wstrzymują się z większą aktywnością, czekając na wynik drugiej tury wyborów prezydenckich w Polsce. Oczywiście nie oznacza to, że w Warszawie zupełnie nic się nie działo. Po debiucie „Wiedźmina 3" mocno traciły na wartości akcje CD Project. W ciągu dnia przecena sięgała prawie 12 proc. (więcej na str. 7).

Czy kolejne dni na GPW będą wyglądały podobnie? Nadzieją, że tak jednak nie będzie, są publikowane jeszcze w tym tygodniu dane makroekonomiczne. W środę poznamy m.in. informacje o produkcji przemysłowej w Polsce. Kolejne dni to odczyty indeksów PMI oraz dane z amerykańskiego rynku pracy czy też o inflacji w Stanach Zjednoczonych. Przy takiej porcji danych jest szansa na większą zmienność na GPW. Na brak wyraźnych ruchów nie mogą natomiast narzekać inwestorzy na rynku walutowym. We wtorek po południu złoty tracił do dolara ponad 1,3 proc.

[email protected]