Wskaźnik blue chips zyskiwał o godz. 14.30 o 0,3 proc., a jego wartość wynosiła 2425,58 pkt. W tym samym czasie indeks szerokiego rynku umacniał się o 0,09 proc., do 53253,61 pkt. Pod kreską pozostawały natomiast mniejsze indeksy – Mwig40 tracił 0,19 proc., a SWIG80 0,5 proc. względem notowań z dnia poprzedniego.

Kondycja warszawskiej giełdy była więc lepsza niż większości innych rynków na Starym Kontynencie. Czeski PX tracił w środę bowiem 1,2 proc., węgierski BUX spadał o 0,8 proc., a niemiecki DAX o 0,6 proc. Indeksom nie pomagały nawet słowa kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która zapewniała, że porozumienie Grecji z wierzycielami wciąż jest możliwe. Na rynku nadal kierunek zmian wyznaczają obawy inwestorów o bankructwo Grecji i wyjście tego kraju ze strefy euro oraz Unii Europejskiej.

Na rodzimej giełdzie najlepiej radził sobie Bank Zachodni WBK, którego akcje drożały o 3,4 proc. Dobrze spisywał się także Orange Polska z wynikiem 2,1 proc. oraz Bogdanka, której walory zyskiwały 1,7 proc. Po drugiej stronie rynku znalazł się mBank z wynikiem 3,2 proc. pod kreską oraz PZU, którego kurs akcji zniżkował o 1,3 proc.

Bez wpływu na notowania polskiej giełdy były też dane o sprzedaży. Sprzedaż przemysłowa w maju okazała się znacznie niższa od prognoz i wzrosła o 2,8 proc. r/r wobec prognozy 4,1 proc. r/r. Nieco lepiej wypadła za to sprzedaż detaliczna, która zwiększyła się rok do roku o 1,8 proc. wobec oczekiwanych przez ekonomistów 1,7 proc.

Obroty na warszawskiej giełdzie po raz kolejny nie należą do najwyższych, co w ostatnich dniach nie jest niczym dziwnym. Zdaje się bowiem, że inwestorzy wyczekują na rozwiązanie problemu Grecji. Rodzimych inwestorów dodatkowo straszy ryzyko opodatkowania banków i hipermarketów oraz przewalutowania kredytów po kursie ich zaciągnięcia.