W rezultacie WIG20 wylądował 1,4 proc. spod kreską, ustanawiając nowy dołek. Tak nisko wskaźnik nie był notowany od ponad sześciu lat. Rozczarowujące zachowanie indeksów warszawskiego parkietu kontrastowało z zachowaniem pozostałych europejskich giełd. Jedynie w Moskwie przecena dała się mocniej we znaki. Na pozostałych rynkach nieznaczną przewagę mieli kupujący, choć nie wszędzie pozytywny wynik udało się „dowieźć" do końca sesji.
Niepewność odnośnie do możliwych zmian, które mogą zafundować politycy kluczowym sektorom naszego rynku, skutecznie zniechęciła inwestorów do zakupów. W efekcie kapitał zagraniczny szerokim rynkiem omija nasz rynek, wyprzedając to, co jeszcze się da. Stąd spadki, które w piątek dotyczyły przede wszystkim segmentu największych spółek naszego parkietu.
Piątkową przecenę krajowych indeksów zawdzięczamy przede wszystkim wyprzedaży walorów przedstawicieli sektora bankowego. Prym w tym gronie wiódł mBank, który potaniał o 4,6 proc. Rynek najwyraźniej nie może jeszcze dojść do siebie po upadku SK Banku, którego koszty poniesie cały sektor. Sprzedający uaktywnili się również w przypadku papierów PGNiG i Eurocashu. Z całego WIG20 przecenie skutecznie oparły się jedynie walory Tauronu, Bogdanki i Enei. Zdecydowanie lepsze nastroje panowały w segmencie spółek o mniejszej kapitalizacji. Indeksy grupujące średnie i małe spółki mWIG40 i sWIG80 zyskały odpowiednio 0,1 proc. i 0,3 proc.
Nie najlepsze nastroje na rynkach nie miały większego wpływu na złotego. Polska waluta nie zanotowała większych zmian względem głównych walut – euro i dolara. W skali całego tygodnia wyraźnie jednak straciła, co należy wiązać ze spadkiem zaufania zagranicznych inwestorów do naszego rynku. Na koniec piątkowych notowań za euro płacono 4,27 zł, a dolar wyceniany był po 4,03 zł.