Według historycznych statystyk grudzień i styczeń należą do najlepszych miesięcy do inwestowania. Innymi słowy, inwestorzy przekonani do historycznych analogii lub widząc w nich cień szansy na poprawienie tegorocznych stóp zwrotu, mogą spróbować swoich sił i zaskoczyć siebie i obserwatorów rynku. Argumentów za zwyżkami mogłoby być kilka. Od przystępnych wycen spółek z WIG-u, prognozowanego stabilnego i przyzwoitego wzrostu gospodarczego w 2016 r., do niskich stóp procentowych. Przy czym tani pieniądz, jak medal, ma dwie strony. Po pierwsze, niski koszt pieniądza jest efektem niskiej presji na wzrost cen, ale i braku nadmiernego optymizmu po stronie inwestycji oraz konsumpcji. Po drugie, podwyżki stóp, tym bardziej z historycznie niskiego poziomu, są oznaką, że gospodarka rośnie szybko, a zyski większości spółek rosną. Oczywiście oprócz argumentów związanych z cyklem koniunkturalnym można rozważać, czy 2016 r. będzie lepszy niż mijający 2015 r., i próbować dyskontować lepszy czas. I o ile powyższe rozważania mają silną rację bytu w przypadku małych i średnich spółek, o tyle w przypadku WIG20 ocierają się o przysłowiowe wróżenie z fusów lub – nomen omen – wróżby andrzejkowe.

Blue chips są domeną inwestorów zagranicznych i w tej grupie spółek to zagranica rozdaje karty. A z punktu widzenia inwestorów zagranicznych to globalny nastrój oraz globalne tendencje mają znaczenie. Niestety, również geopolityka jest istotna. Z tej perspektywy czas do inwestycji nadal jest niekorzystny z powodu nastawienia do rynków rozwijających się, do których zaliczana jest również Polska. Ponadto spadające ceny surowców są również niekorzystne dla perspektyw inwestycji na rynkach rozwijających się i WIG20. Ponadto otoczenie geopolityczne z agresywną Rosją na czele jest nader niesprzyjające i zwiększające oczekiwaną premię za ryzyko.

Podsumowując perspektywy na koniec br. i 2016 r., można powiedzieć, że dużo negatywnych zaskoczeń jest w cenach, kiepskie nastroje wśród inwestorów się utrzymują, niska aktywność lub wręcz śladowa aktywność inwestorów również jest i to czego brakuje do „uklepania dna", to solidnej paniki...

Żeby tradycji stało się zadość, to początek powinien być „jak nigdy", aby koniec był „jak zawsze".