Od początku notowań to właśnie ta grupa firm raziła słabością. O ile bowiem WIG20 niemal przez cały dzień walczył o to, aby zakończyć sesję nad kreską, o tyle w przypadku mWIG40 i sWIG80 nie było żadnych złudzeń, że czeka je spadkowy dzień. Skala przeceny rosła jednak niemal z każdą godziną handlu. Mniej więcej w połowie sesji spadki na tych indeksach przekraczały 1,5 proc. Jak się jednak okazało, nie było to ostatnie słowo niedźwiedzi. Również końcówka dnia należała do nich. W ostateczności mWIG40 stracił 1,8 proc. Jeszcze gorszą sesję ma za sobą sWIG80, który stracił aż 2,3 proc.
Na tym tle spadek indeksu największych spółek nie robi już tak dużego wrażenia. WIG20 notowania zakończył 0,15 proc. pod kreską (obroty na całym rynku wyniosły niewiele ponad 700 mln zł). Gdyby nie to, że w ostatnich dniach największe firmy borykały się z ogromną przeceną, wynik ten można byłoby nazwać sukcesem, szczególnie w kontekście tego, co działo się na innych rynkach. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 traciły w ciągu dnia ponad 1 proc. Od spadków dzień rozpoczął się również na Wall Street.
Mocna przecena średnich i małych spółek nie napawa optymizmem. Może być bowiem sygnałem, że po inwestorach zagranicznych kolejna grupa graczy, czyli TFI, rozpoczęła zmasowaną sprzedaż akcji. Wszystkie te dywagacje mogą jednak już w środę stracić sens. Wtedy to Rezerwa Federalna podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Wydaje się, że właśnie to wydarzenie zdecyduje o bilansie tygodnia na światowych giełdach. Nie można jednak wykluczyć scenariusza, w którym nasz rynek pozostanie obojętny na doniesienia ze Stanów Zjednoczonych. Od dłuższego czasu polska giełda chodzi bowiem własnym ścieżkami, a będąc już bardziej precyzyjnym: ścieżkami, które wyznaczą jej politycy.