Powrót giełdowych optymistów w Warszawie pozwolił odbić się WIG20 od kilkuletniego dołka, choć niespełna 1-proc. wzrost po serii spadków nie powala na kolana. Nie obyło się przy tym bez pomocy zagranicznych rynków akcji. Prym w tym gronie wiodły największe zachodnioeuropejskie parkiety, gdzie po kilku tygodniach osuwania się indeksów do gry postanowili włączyć się kupujący. Tam optymizm był dużo większy niż w Warszawie, co zaowocowało 2–3-proc. zwyżkami. Warto zauważyć, że miały one miejsce dzień przed arcyważnym posiedzeniem Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych. Pierwsza po latach podwyżka w USA jest praktycznie przesądzona, co nie jest wymarzonym scenariuszem dla inwestorów, jednak patrząc na skalę przeceny na giełdach w ostatnich tygodniach, powinien być już w cenach akcji.
Mimo dużo lepszych nastrojów krajowi inwestorzy pozostają ostrożni. Rynek wciąż z rezerwą traktuje sektory najmniej odporne na krajową politykę. Dlatego wtorkowa zwyżka w Warszawie miała ograniczony zasięg. Nie załapały się na nią spółki, w których karty rozdaje Skarb Państwa. Przecena takich potentatów, jak PGE, PGNiG, KGHM czy Tauron, kontrastowała z pozostałymi spółkami, które nie miały większych problemów, by zakończyć sesję nad kreską. Dużym wzięciem cieszyły się banki, których papiery zdają się powoli wracać do łask inwestorów. Popyt uaktywnił się również na walorach Synthosu i LPP.
Po solidnej poniedziałkowej przecenie do łask inwestorów wróciły mniejsze spółki. Indeksy małych i średnich firm mWIG40 i sWIG80 zyskały odpowiednio o 1,12 proc. i 0.89 proc. Wciąż wiele do życzenia pozostawia aktywność krajowych graczy. W trakcie całej wtorkowej sesji właścicieli zmieniły akcje o wartości niewiele ponad 600 mln zł.
Poprawa nastrojów na rynkach nie pozostała bez wpływu na notowania złotego. Polska waluta umocniła się względem euro i dolara, odrabiając część strat z ubiegłotygodniowej przeceny. Na koniec wtorkowych notowań za euro płacono na rynku 4,34 zł, a dolar wyceniany był po 3,97 zł.