Mariusz Puchałka, ING Securities
Warszawski parkiet kontynuuje negatywną serię w tym roku, a głównym ciężarem dla GPW jest obecnie pogarszające się otoczenie zewnętrzne, w tym przede wszystkich słabnąca koniunktura w Chinach i załamanie tamtejszych indeksów giełdowych. Nasz barometr blue chips jedynie na początku piątkowych notowań podjął próby utrzymania poziomu minimum z grudnia ub. r. (1.750 pkt.). Później jednak ponownie przeważyła strona podażowa. Obroty na spółkach z WIG20 wyniosły 585 mln zł i mniej więcej wpisały się w średnią z ostatnich dni. Wykres świecowy dzienny indeksu WIG20 z pierwszych dni tego roku dobitnie pokazuje bezsilność kupujących. Wzmocnienie naszego rynku z drugiej połowy grudnia ub. r. zostało całkowicie skasowane i indeks blue chips w szybkim tempie spadł z poziomu 1.900 pkt. poniżej poziomu 1.750 pkt. Po drodze otwarte zostały dwie spadkowe luki. W dalszym ciągu wśród dużych spółek nie sposób znaleźć sektor, który mógłby stanowić podstawę do bardziej optymistyczniejszego spojrzenia na perspektywy indeksu WIG20. W piątek ponownie słabo prezentowały się banki. Nastroje wśród instytucji finansowych popsuła informacja o bankructwie kolejnego SKOKu. Tym razem zawieszona została działalność SKOK Kujawiak wraz ze złożeniem wniosku o upadłość. Na szczęście kasa ta jest ok. 10 razy mniejsza od SK Banku, co oznacza, że jej upadek będzie miał śladowy wpływ na obciążenie całego sektora bankowego.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Nie ma się co rozwodzić na temat tego, co działo się na rynkach finansowych w końcówce 2015 roku. Taka końcówka ma swoje prawa i najczęściej nie ma wiele wspólnego z tym, co będzie się działo na początku nowego roku. Jednak spadki indeksów na Wall Street w ostatnich dwóch dniach roku, przez co indeks S&P 500 zakończył rok niewielkim spadkiem, mogły nieco dziwić, a nawet niepokoić. Okazało się w minionym tygodniu, że słusznie niepokoiły. Początek roku był na giełdach bardzo zły. Często mówi się o „efekcie stycznia", kiedy to fundusze napełniają portfele – tym razem można było mówić (na razie) o defekcie stycznia. Amerykanie twierdzą, że był to najgorszy w historii Wall Street pierwszy tydzień roku – indeks S&P 500 stracił 5,92%. Teoretycznie (statystyka) pierwszy tydzień handlu w danym roku może pokazywać kierunek w jakim pójdą indeksy w reszcie roku. Dane opublikowane przez WSJ Market Data Group pokazują, że dla indeksu S&P 500 pierwsze pięć dni handlu w 68% pokazywały to, co będzie się działo w całym roku. Jest jednak i „ale". Wartość prognostyczna jest zdecydowanie większa, kiedy rok należy do „byczych". Dla roku spadkowego prawdopodobieństwo tego, że pierwszy tydzień pokazał kierunek jest duże (ten przymiotnik to oczywiście żart) ... i wynosi 50%, czyli praktycznie nie ma znaczenia prognostycznego. Zaraza przyszła z Chin. Już w poniedziałek 4. stycznia słaby odczyt indeksu PMI dla sektora przemysłowego w Chinach i dość słaby indeks ISM dla przemysłu w USA szkodziły giełdom od strony fundamentalnej. W geopolityce też dobrze nie było. Napięcie na linii Iran – Arabia Saudyjska mocno wzrosło po spaleniu ambasady Arabii Saudyjskiej w Teheranie. Nie podobała się też próba bomby wodorowej przez Koreę Północną. W Chinach można mówić o powtórce z sierpnia. Większość komentatorów skupia się na olbrzymich spadkach indeksu Shanghai Composite w poniedziałek i w czwartek. Dochodziło do zawieszenia handlu po spadku o ponad 7%. Spektakularny był czwartek, kiedy to handlowano tylko 29 minut – tyle wystarczyło do uruchomienia tego hamulca. W piątek władze zawiesiły tę regułę. Mówiono, że takie ograniczenie mogło zwiększyć nacisk podaży, bo gracze bali się, że nie zdążą sprzedać przed zawieszeniem handlu. Ja od dawna mówię, że giełda chińska (z wielu powodów) nie jest dla świata naprawdę ważna. Ważne jest to, czy gospodarkę Chiny czeka twarde lądowanie, czyli prawdziwy kryzys, czy władze chińskie wchodzą do gry jako uczestnik wojny walutowej (bardzo groźne dla świata finansów i gospodarek innych krajów) i wreszcie, czy rząd chiński wie co robi, czy panuje nad sytuacją. Na przykład osłabianie juana może się zakończyć katastrofą. Ludowy Bank Chin w minionym tygodniu znowu oficjalnie osłabił go o 0,5%, ale rynek osłabił go w ostatnim tygodniu o 2,5%, a od listopada 2015 juan stracił ponad 6,5%. Niewiele? Na razie tak, ale jeśli pamięta się o kolosalnym zadłużeniu firm chińskich w dolarach (podobno 21 bln USD) to osłabienie juana może wywołać efekt domina – każdy będzie chciał spłacać kredyty w dolarach co doprowadzi do olbrzymiego osłabienia juana. Tego za pomocą 3,5 bln USD rezerw rząd i bank nie dałyby rady zatrzymać. W zeszłym roku Chiny straciły 12% rezerw walutowych (blisko 500 mld USD) broniąc giełdy i usiłując zatrzymać zbyt szybką przecenę juana. Teraz władze robią dokładnie to samo. Na jak długo wystarczy Chinom rezerw? I tego właśnie, a nie spadków indeksu Shanghai Composite (nadal wyraźnie wyżej niż w sierpniu zeszłego roku) boją się inwestorzy na rynkach globalnych. Na rynkach akcji sytuacja był niewesoła. Szczególnie mocno traciły indeksy w Europie. Oczywiście mocno traciła również GPW, ale warto zauważyć, że węgierski BUX był ostoją spokoju (w tym fatalnym dla giełd tygodniu nawet lekko zyskał). Przez dłuższy czas spadki indeksów na Wall Street były wyraźnie mniejszy niż na giełdach europejskich, ale w czwartek amerykańskie byki nie wytrzymały. Tym razem również S&P 500 stracił blisko 2,5%, a NASDAQ 3%. Podobnie wyglądała sytuacja w Europie. Przejdźmy teraz do tego, co działo się w piątek. Dwuprocentowe odbicie Shanghai Composite, stabilny kurs USD/CNY i wzrost ceny ropy. Doprowadził do optymistycznego początku sesji w Europie. Jednak bardzo szybko indeksy zawróciły i zabarwiły się na czerwono. Przed publikacją danych z amerykańskiego rynku pracy indeksy te spadki wymazały, ale nastroje były niepewne. Potem było już tylko gorzej. Nie pomogły bardzo dobre dane opublikowane w USA – indeksy w Europie straciły po około 1,5%, a w USA 1%. GPW zachowywała się też bardzo słabo. Był moment, w którym WIG20 tracił ponad 1,5%. Znowu bardzo słabe były banki. Przed sesją pojawiły się informacje o zawieszeniu przez KNF działalności SKOK "Kujawiak" i skierowaniu do sądu wniosku o upadłość, co mogło zrodzić obawy o to, że banki znowu za tą upadłość zapłacą. Spadek WIG20 o 1,16% nie wyglądał źle na tle innych giełd, ale i tak był to najniższy poziom od maja 2009 roku. Rozpoczynamy tydzień, w którym będzie bardzo niewiele globalnych danych makro. W Polsce odbędzie się posiedzenie RPP, ale nikt nie oczekuje zmiany. W USA ważne jest przede wszystkim to, że w poniedziałek po sesji raport kwartalny opublikuje Alcoa, co rozpocznie sezon publikacji kwartalnych raportów spółek. Te bardzo istotne rozpoczną publikację jednak dopiero od czwartku. W takiej sytuacji pozostaje spoglądanie na Chiny i na surowce oraz właśnie na wyniki kwartalne amerykańskich spółek. Po przecenach z zeszłego tygodnia byki dostaną szansę na powrót do gry (tak często działa sezon publikacji raportów kwartalnych), ale potrzeba będzie naprawdę dobrych informacji płynących z Chin, żeby wróciły do gry na dłużej.
Adrian Górniak, DM BDM
Krajobraz rodzimego rynku nie uległ zmianie względem tego co działo się w poprzednich miesiącach. Początek stycznie niestety zaczęliśmy od minusów, a w perspektywie ostatnich 5 sesji blue chipy spadły o 4,4%, w piątek zaliczyliśmy zjazd o 1,2% do 1725,1 pkt. Pod kreską znalazły się też spółki z mWIG40. Słabsze nastroje utrzymały się też na większych europejskich giełdach (DAX obsunął się o kolejne1,3%) oraz w USA (tam najważniejsze indeksy straciły po 1,0%). Na czerwono tydzień rozpoczęły rynki azjatyckie – co prawda w Japonii inwestorzy mieli dziś wolne, jednak w Chinach znowu doszło do gwałtownej wyprzedaży (w sobotę poznaliśmy dane o inflacji z państwa środka, ceny producentów spadły m/m o 5,9%; obecnie inflacja CPI wynosi połowę celu inflacyjnego). Przekłada się to na spadki cen surowców – miedź dalej traci i znajduje się najniżej od 2009 roku, traci także ropa. Słabe nastroje widać również na rynku terminowym – kontrakty na DAX spadają o 1,4%. Wsparcia nie mamy co szukać w odczytach makro – ciekawszy wydaje się być jedynie indeks Sentix, który zostanie opublikowany o 10:30. Wydaje się, że przy tak negatywnych nastrojach na znaczących giełdach, rodzimej GPW ciężko będzie odwrócić tendencje z ostatnich miesięcy. Pomimo znacznej przeceny wielu podmiotów, może to nie wystarczyć do mocniejszego odbicia i inwestorzy chyba będą zmuszeni przeczekać „podażową nawałnicę", przynajmniej do nadchodzących raportów kwartalnych.