Podobny początek roku widzimy czasem nieco wcześniej (niektóre firmy zaczynają rok obrotowy przed 1 stycznia). Owo wchodzenie na dany rynek inwestorów międzynarodowych zazwyczaj oznacza też umocnienie notowań lokalnej waluty. Tymczasem złoty w silnym trendzie wzrostowym nie jest. Decyduje niepewność co do kondycji światowej gospodarki i wzrost awersji do ryzyka...

Jednak ostatnie korekty nie są specjalnie duże i znaczenie mają głównie dla osób profesjonalnie zajmujących się obrotem walutami. Z punktu widzenia osób z tzw. gospodarki realnej aktualne odchylenie wyceny od średniej z ostatnich kilkunastu miesięcy wciąż nie jest znaczące. Ba, w niektórych kręgach może być nawet jednoznacznie oceniane jako pozytywne, bo stymulujące eksport, więc i całą gospodarkę. Stąd częste pokusy, by złotego mocno i trwale osłabić.

Z osłabianiem kursu nie powinniśmy nadmiernie przesadzać. Po pierwsze, spora część eksportu realizowana jest przez podmioty z dużych międzynarodowych grup. W ich przypadku kwestia kursu nie ma pierwszoplanowego znaczenia (im więcej zarobią na kursie w polskim oddziale, tym mniej zyskają w centrali i odwrotnie). W przypadku firm rodzimych znaczenie rośnie. Trzeba też pamiętać, że sporo firm eksportujących polega na dostawach surowców czy półproduktów z zagranicy. Słaby złoty poprawia więc przychody, ale również zwiększa koszty. Eksporterzy odpytywani przez NBP o poziom wyceny złotego wciąż jeszcze opłacalny dla ich działalności, zazwyczaj wskazują notowania mocniejsze od aktualnych o ładnych kilkadziesiąt groszy.

Myśląc o wspieraniu gospodarki (jako całości), nie można też zapominać o dość licznych podmiotach produkujących na potrzeby krajowe, ale ze sporym wkładem importowym. Ze względu na istotny poziom importu surowców energetycznych i pędnych nasza gospodarka mocno uzależniona jest od wyceny złotego (zbyt słaba wycena dławi gospodarkę). I jeszcze jeden argument. Nadmiernie słaby złoty spłyca popyt wewnętrzny, podnosząc obciążenia osób i firm zadłużonych w walutach, a tym samym zmniejszając środki, którymi dysponują, wychodząc na rynek. Podobnie jest z obciążeniami budżetu, obsługą zadłużenia zagranicznego (słaby złoty – większe wydatki). Gdzie jest więc dziś rozsądny kurs równowagi? Jakoś ostatnio przestał się on pokazywać jako temat dyskusji. A szkoda...