W nocy z wtorku na środę okazało się, że dane o handlu zagranicznym Państwa Środka były lepsze od oczekiwań (wyższy bilans i mniejszy spadek eksportu i importu). W efekcie większość giełd europejskich rozpoczęła środę od zwyżek. Niemiecki DAX rósł rano o 1,3 proc., francuski CAC40 o 1,5 proc., a rodzimy WIG20 zyskiwał 0,5 proc.
Z godziny na godzinę kupujący akcje na GPW powiększali przewagę, w czym nie przeszkadzał im fakt, że kalendarium makroekonomiczne nie obfitowało w istotne odczyty. W południe indeksy WIG20, mWIG40 i sWIG80 rosły odpowiednio o 1,2 proc., 1,2 proc. oraz 0,2 proc. Dobra passa trwała do otwarcia sesji na Wall Street. Do tego momentu indeks blue chips zdołał wyznaczyć sesyjne maksimum 1784 pkt. Niestety S&P500, choć rozpoczął sesję nad kreską, po godzinie handlu spadał o 0,3 proc. Ta zniżka spowodowała korektę na naszym rynku, dlatego w ostatniej fazie sesji WIG20 oddał część wcześniejszego dorobku. Ostatecznie indeks największych spółek wzrósł o 1,3 proc., do 1772 pkt, i była to już druga wzrostowa sesja z rzędu.
Z technicznego punktu widzenia mamy do czynienia z korektą spadków, która wkroczyła w ważną strefę oporu 1800–1755 pkt. Ten dolny przedział wyznacza poprzedni dołek trendu (z połowy grudnia), a górny okrągła, psychologiczna bariera. Jeśli uda się kontynuować wzrost powyżej 1800 pkt, to celem byków będzie w krótkim terminie 1900 pkt. Z kolei spadek poniżej 1755 pkt może spowodować ruch powrotny do 1700 pkt.
Na pozytywne wyróżnienie podczas środowej sesji zasłużyły sobie głównie spółki energetyczne. Akcje Enei, Tauronu i Energi drożały w porywach o ponad 5 proc. Warto dodać, że pięć spółek na warszawskiej giełdzie ustanowiło w środę roczne maksimum (m.in. Midas i Rovese), a osiem roczny dołek (m.in. Kania i PKP Cargo).