Jednak każdy, nawet najsilniejszy trend kiedyś się kończy. Czy obserwowana w ostatnich miesiącach słabość na globalnym rynku finansowym zapowiada właśnie taką zmianę?

W tej chwili nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, włącznie ze mną. Nie ulega jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z jednym z najgorszych (pod względem zachowania indeksów) początków roku w historii. Głównymi czynnikami ryzyka dla inwestorów pozostają: kondycja chińskiej gospodarki, sytuacja na rynku surowców i działania banków centralnych. I właśnie stanowisko jednego z nich, Europejskiego Banku Centralnego, poznaliśmy w czwartek. Nie obyło się bez zaskoczenia.

Po grudniowym posiedzeniu wydawało się, że dalsze luzowanie w strefie euro będzie - za sprawą Niemiec i ich sojuszników – niemożliwe. Tymczasem w czwartek zapowiedziano ocenę skuteczności dotychczasowych działań EBC, mających na celu doprowadzenie inflacji w średnim terminie do założonego celu. To może sugerować ewentualną zmianę w prowadzonej dotychczas polityce pieniężnej.

Skuteczność kolejnego przedłużenia programu skupu obligacji stoi pod znakiem zapytania – lepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie skali miesięcznych zakupów i/lub obniżenie stopy depo.